4 liga piłkarska. Chemik Kędzierzyn-Koźle - Starowice 2-1

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Po słabej pierwszej połowie goście w drugiej nadawali ton, ale nie zdołali odrobić strat.
Po słabej pierwszej połowie goście w drugiej nadawali ton, ale nie zdołali odrobić strat. Oliwer Kubus
Goście, po słabej pierwszej połowie, do samego końca walczyli o wyrównanie. Bez powodzenia.

Pojedynek sąsiadów z tabeli lepiej zaczęli zawodnicy Chemika, którzy dość łatwo dochodzili do strzeleckich pozycji. Już w 7. min z rzutu wolnego uderzył Paweł Dyczek, ale piłka po rękach bramkarza Starowic Grzegorza Czarneckiego zatrzymała się na poprzeczce.

W 25. min Czarnecki był już bezradny wobec uderzenia Daniela Sadowskiego. Młody pomocnik Chemika ze stoickim spokojem wykończył ładną akcję drużyny. Pod bramką kędzierzynian zakotłowało się, gdy po dośrodkowaniu Łukasza Szpaka futbolówki nie potrafił wybić żaden z obrońców gospodarzy, tak że ta ostatecznie trafiła w słupek.

Miejscowi byli bardziej konkretni. Po podaniu Michała Łyska Dyczek ponownie strzelił w poprzeczkę, ale chwilę później, tuż przed zejściem do szatni, uderzył nie do obrony. Poprzedzająca bramkę akcja Chemika mogła przypaść do gustu. Piłka wędrowała szybko, jak po sznurku, a po kilku podaniach „z klepki” znalazła się pod nogami Dyczka.

- Mówimy sobie przed meczem, że wychodzimy na boisko, gramy twardo i walczymy o zwycięstwo, tymczasem po swoich błędach tracimy dwa gole - denerwował się pomocnik Starowic Paweł Boczarski. - To powtarza się nie pierwszy raz. Musimy wyciągać wnioski.

Trafienie Dyczka był najmocniejszym akordem pierwszej połowy, stojącej na przeciętnym poziomie, ale toczonej pod dyktando ekipy z Kędzierzyna-Koźla. Gospodarze skrupulatnie realizowali plan. Oddali pole przeciwnikom i czekali, aż nadarzy się szansa do odbioru i kontrataku. Goście grali z kolei apatycznie i jednostajnie. Ich trener Jakub Reil pokrzykiwał, starając się zmobilizować zawodników do walki, a w przerwie nie przebierał w słowach. Dokonał ponadto aż trzech zmian, wprowadzając między innymi drugiego napastnika - Damiana Szpalę.

To pomogło, gdyż na drugą części drużyna ze Starowic wyszła odmieniona. Nie dopuszczała Chemika pod własną bramkę i zepchnęła go do defensywy. Minuty upływały, a wynik się nie zmieniał. Goście walili głową w mur i nie umieli znaleźć sposobu na czujną obronę miejscowych. Im bliżej końca, tym silniej napierali. Szansę zwietrzyli, gdy w 82. min za kopnięcie rywala bez piłki czerwoną kartkę ujrzał Łukasz Gibasiewicz.

Kontaktowego gola zdobyli dopiero w ostatniej minucie regulaminowego czasu. W doliczonych pięciu piłka po strzale Michała Łozińskiego wylądowała co prawda w siatce, ale sędziowie zasygnalizowali spalonego. W tej trudnej do oceny sytuacji mogli się pomylić, bo Łoziński raczej nie znajdował się na pozycji spalonej. Napastnik Starowic miał po chwili jeszcze jedną okazję, ale uderzył głową zbyt lekko i wprost w bramkarza.

- Trochę szczęścia nam dopisało - komentował zawodnik Chemika Patryk Paczulla. - Drugą odsłonę musieliśmy przetrwać, za to w pierwszej zaatakowaliśmy wysoko, tak jak zalecał trener. Po straconym golu podniosło nam się ciśnienie, bo obawialiśmy się powtórki z meczu z KS-em Krapkowice. Daliśmy jednak radę i utrzymaliśmy przewagę.

Przyjezdni mogą sobie pluć w brodę. Pierwszą połowę kompletnie przespali, a przebudzenie przyszło za późno.

- Porażka niezwykle boli - przyznawał Boczarski. - Po przerwie prowadziliśmy grę, rywal nie oddał żadnego strzału, miał posiadanie piłki na poziomie 20 procent. Z takimi drużynami trzeba wygrywać, a my tracimy punkty. To bardzo, bardzo przykre.

Chemik Kędzierzyn-Koźle - Starowice 2-1 (2-0)
1-0 Sadowski - 25., 2-0 Dyczek 45., 2-1 Szpala - 90.
Chemik: A. Dorosławski - Krzyszczak, D. Dorosławski, Gad, Soviak - Sadowski, Pigut, Dyczek (69. M. Paczulla), Gibasiewicz - P. Paczulla (78. Nowak), Łysek (66. Woźniak). Trener Tomasz Hejduk.
Starowice: Czarnecki - Kruk (46. Fluder), Strząbała (46. Atroszko), Sacha, Rzepka - Stencel (78. Mendak), Szpak (46. Szpala), Boczarski, Bonar, Poważny - Łoziński. Trener Jakub Reil.
Sędziował Artur Chudala (Opole). Żółte kartki: Gibasiewicz - Boczarski, Sacha, Bonar, Łoziński. Czerwona: Gibasiewicz (82., za niesportowe zachowanie). Widzów 60.

Top Sportowy24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska