Afera dębowa. Wycinali drzewa, terroryzowali świadków. 15 najważniejszych faktów
Grunty w Rożnowie i Komorznie, na których rosły wycięte drzewa, Agencja Nieruchomości Rolnych w Opolu sprzedała w przetargu w kwietniu 2013 roku. Przetarg wygrał 70-letni dzisiaj Stanisław J., schorowany rolnik spod Kępna. Za ponad 89 hektarów w Komorznie i Rożnowie Stanisław J. zapłacił 3,972 mln zł.
Przetarg odbył się w kwietniu 2013 roku, ale akt notarialny podpisano dopiero 30 grudnia 2013 r. Dyrektor opolskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych Andrzej Butra twierdzi, że mimo to nowy właściciel wykonywał już prace na polach.
Już wtedy, jesienią 2013 roku, szefowie spółki Promex alarmowali w urzędzie miejskim i na posterunku policji w Wołczynie, że na polach wycinane są drzewa. Nie było żadnej reakcji. Wręcz przeciwnie, gmina Wołczyn zezwoliła właścicielowi pól na ścięcie 131 drzew! Świadkowie alarmowali o pierwszych wycinkach drzew na polach w Rożnowie jesienią 2013 roku. Nic nie wskórali, za to 3 stycznia 2014 do urzędu miejskiego w Wołczynie wpłynął wniosek o wycięcie 131 drzew w Rożnowie.
We wniosku nie napisano, gdzie trafi drewno ze ściętych drzew. Mimo to wiceburmistrz Wołczyna Bogusław Adaszyński dał zgodę na ścinkę bez naliczania opłaty ani bez obowiązku nasadzeń zastępczych.
- W większości te drzewa są samosiejkami, nowy właściciel chce doprowadzić pole do stanu uprawnego - tłumaczył Bogusław Adaszyński jeszcze w październiku 2014, mimo iż od kilku miesięcy świadkowie alarmowali o nielegalnych wycinkach. Nowy właściciel terenu ani razu nie był w Wołczynie i nawet nie widział swoich pól. - Zgłaszaliśmy od razu te wycinki, ale w gminie mówiono nam, że właściciel ma pozwolenia. Byliśmy zdziwieni, że pozwala się wycinać tak zdrowe dęby - mówi Wiesław Walczak, wiceprezes firmy Promex w Rożnowie.