Ale wyczyn! Mateusz Waligóra zdobył Biegun Południowy. Przez lata przygotowywał się do tego na Jeziorze Nyskim

W piątek, 13 stycznia Mateusz Waligóra poinformował za pomocą swoich mediów społecznościowych, że po 58 dniach marszu dotarł na Biegun Południowy. Wystartował w połowie listopada z zatoki Hercules Inlet. To znane miejsce startowe wypraw na Biegun Południowy, do którego jest stąd nieco ponad 1100 kilometrów.

Przez 58 dni podróżnik przez 7 do 10 godzin dziennie wędrował na nartach, ciągnąc za sobą sanki z ekwipunkiem ważącym ok. 80 kg. O tej porze roku na Antarktydzie panuje polarne lato, dzień trwa przez całą dobę.

- Ta wyprawa wcale nie zaczęła się 58 dni i 1250 kilometrów wcześniej w zatoce Hercules Inlet na pograniczu kontynentalnej Antarktydy i Lodowca Szelfowego Ronne'a – napisał podróżnik na swoim FB i Instagramie. - Zaczęła się wiele lat temu na zamarzniętej tafli Jeziora Nyskiego w Siestrzechowicach.

To nie pierwszy raz Mateusz Waligóra publicznie przypomina o swoich związkach z Ziemią Nyską. Podróżnik spędził młodość w Nysie, gdzie mieszkał do matury. Uczył się w zespole szkół średnich „Rolnik”. Tu także zaczął swoje marzenia o wielkich podróżach i przygotowania do wypraw. W pierwszej klasie średniej szkoły obszedł dookoła Jezioro Nyskie, co potem powtórzył przygotowując się do swojej wyprawy na Pustynię Gobi.

Mateusz Waligóra organizował wcześniej wiele wypraw w najbardziej odludne miejsca Ziemi. Rowerem podróżował po Australii, przejechał też na rowerze Andy. Samotnie pieszo przeszedł największą solną pustynię na świecie w Boliwii, w 2018 roku przeszedł też sam pieszo drugą pod względem wielkości pustynię Gobi (1785 kilometrów). Wędruje też po Polsce, w 2020 roku pokonał trasę wzdłuż Wisły do Bałtyku. Przeszedł wtedy 1160 kilometrów w ciągu 46 dni. Zawodowo organizuje też wyprawy trekkingowe po całym świecie.

Mateusz Waligóra jest stałym współpracownikiem National Geographic Traveller, w 2017 roku wydał swoją pierwszą książkę „Trek”.
Pierwszym Polakiem na Biegunie Południowym był w 1995 roku Marek Kamiński. Od tej pory tego wyczynu dokonało jeszcze kilka osób z Polski.