Dziewięcioletnia Martynka szła we wtorek wieczorem przez osiedle Azoty do babci. Było z nią kilkoro kolegów i koleżanek. Przy bloku na ul. Witosa 7 do dzieci podbiegł wielki amstaf. Najpierw je obwąchał, a potem rzucił się na Martynkę.
Złapał dziewczynkę za nogę i zaczął ciągnąć po chodniku. Dziecko krzyczało z bólu, a znajomi dziewczynki i okoliczni mieszkańcy zaczęli okładać psa wszystkim, co mieli pod ręką.
- Bestia nie chciała puścić - mówi Leszek Hajdun. - Dopiero po kilku minutach jej szczęki rozwarły się.
Świadkowie wypadku wzięli Martynkę na ręce i uciekli. Chwilę później karetka zawiozła ją do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu.
- Dziewczynka ma rany szarpane nogi. Jej stan jest stabilny. Jeszcze za wcześnie, aby mówić, jakie zabiegi będzie musiała przejść, bo nie wiemy dokładnie, jak bardzo zniszczona została tkanka - mówi Julianna Siemanów z oddziału chirurgii dziecięcej WCM. - Nogę najprawdopodobniej uda się jednak uratować.
- Pies, który pogryzł dziecko, uciekł z domu właścicielki, która miała prawie 2,5 promila alkoholu we krwi - informuje Magdalena Pławiak z kędzierzyńskiej policji.
Zwierzę przebywa na obserwacji w schronisku dla zwierząt w Kędzierzynie-Koźlu. Jego właścicielce Teresie K. grozi do 5 lat więzienia.
Już godzinę przed atakiem na dziewczynkę amstaf biegał po bloku przy ul. Witosa 7. Ugryzł także sąsiadkę właścicielki, Małgorzatę Hajdun.
- Żona ma spuchniętą nogę. Jej obrażenia to jednak nic w porównaniu z tym, co pies zrobił tej dziewczynce - mówi Leszek Hajdun.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?