ASPR Zawadzkie zremisował z zespołem Żagiew Dzierżoniów 31-31

fot. Sławomir Jakubowski
Grzegorz Giebel (z piłką) zdobył dla ASPR pięć bramek.
Grzegorz Giebel (z piłką) zdobył dla ASPR pięć bramek. fot. Sławomir Jakubowski
Zespół z Zawadzkiego w wyjazdowym meczu z Żagwią przegrywał do przerwy 14-19. Zdołał uratować tylko remis.

Wielu emocji dostarczyło sobotnie spotkanie w Dzierżonio-wie. Obie drużyny, które walczą dla odmiany o awans i utrzymanie, miały jeden cel w tym spotkaniu - pokonać przeciwnika.

Goście od pierwszej minuty pokazali, że przedmeczowe zapowiedzi o sukcesie nie były rzucane na wiatr i w 2. min po trzech trafieniach Andrzeja Kryńskiego było 0-3.

Trener gospodarzy zareagował natychmiast i poprosił o czas. Po nim wszystko diametralnie się zmieniło. Żagiew zaczęła odrabiać straty i co chwilę dochodziła przyjezdnych na bramkę kontaktową. Przy stanie 8-8 coś się zacięło w grze naszej drużyny, która straciła pięć goli z rzędu. Tej straty nie była w stanie zniwelować do końca pierwszej połowy.

- Trzeba powiedzieć, że byliśmy mocno osłabieni, a dwóch zawodników z konieczności grało na zupełnie nowych dla siebie pozycjach - mówi Henryk Kandora, kierownik ASPR-u. - Łukasz Pawlak na lewym skrzydle, a Marek Kaczka na rozegraniu.

Protokół

Protokół

Żagiew Dzierżoniów - ASPR Zawadzkie 31-31 (19-14)

Żagiew: Koch, Madaliński - Pancer 1, Matuszewski, Gościłowicz 4, Dziewic 8, Łazor 3, Lebiedziejewski 1, Borowski 7, Jarosz 5, Piotrowicz 2. Trener Janusz Moskalski.
ASPR: Janik, Wasilewicz, Śledź - Droździk 5, Handel 2, Pietrucha 7, Kaczka, Pawlak 3, Kryński 3, Skowroński 4, Morzyk, Giebel 5, Swat 2, Kapusta. Trener Giennadij Kamielin.
Sędziowali Tomasz Głowacki (Leszno) i Mariusz Wołowicz (Ostrów). Kary: Żagiew - 10 min. - ASPR - 6 min. Widzów 200.

Stało się tak, gdyż kontuzjowani są Janusz Bykowski i Paweł Swat (wykonał tylko dwa rzuty karne, gdyż nie może biegać - przyp. red.), a choroba wykluczyła Patryka Całujka. Na domiar złego szybko kontuzji nabawił się dobrze grający zwłaszcza w obronie Daniel Skowroński i pół meczu doprowadzaliśmy go do dyspozycji pozwalającej wrócić na parkiet.

Po przerwie zastój przydarzył się miejscowym i nasz zespół, który walczy o 2. miejsce w tabeli i baraże o ekstraklasę, omal tego nie wykorzystał. Zdołał dość szybko doprowadzić do remisu, a w 50. min objął prowadzenie 27-25.
Po trafieniu Artura Pietruchy w 56. min było jeszcze 30-28 dla ASPR-u, ale rywal doprowadził dwukrotnie do remisu. Głównie dlatego, że bezbłędnie w bramce spisywał się Przemysław Koch.

Podopiecznym trenera Giennadija Kamielina nie udało się wywieźć kompletu punktów z parkietu przedostatniej drużyny w tabeli, choć dwie sekundy przed syreną z rzutu wolnego próbował rzucać Pietrucha. W efekcie przewaga ASPR nad trzecią w tabeli Olimpią Piekary stopniała do dwóch punktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska