Badania piersi i co dalej?

Redakcja
Samo badanie było dla naszej czytelniczki początkiem długiej i trudnej drogi do uzyskania kompletnej diagnozy.
Samo badanie było dla naszej czytelniczki początkiem długiej i trudnej drogi do uzyskania kompletnej diagnozy.
Mam 50 lat. Regularnie robię badania cytologiczne i mamografię piersi - pisze nasza czytelniczka

Od ponad roku przyjmowałam hormony i w październiku 2007 r., z własnej inicjatywy, zrobiłam sobie ponownie mammografię (...) Telefonicznie powiadomiono mnie, że moje wyniki nie są dobre i że powinnam się zgłosić na ul. Budowlanych. (...) Recepcjonistka wydała mi wyniki i (...) lakonicznie powiedziała, że są jakieś torbiele w piersi.

Na pytanie, co teraz powinnam zrobić, powiedziała, że może powinnam zrobić sobie USG piersi. (...) W międzyczasie prywatnie zrobiłam USG - zapłaciłam 100 zł, ale lekarz już widział we mnie człowieka i powiadomił mnie, co mi jest i że powinnam skontaktować się z onkologiem lub zgłosić do Poradni Onkologicznej (...)

Weryfikowano 2 razy mammografię z ul. Budowlanych, bo nie było "kompletnego" opisu i zrobiono biopsję tylko jednej piersi. Cały czas w trakcie badań lekarze byli rozpraszani tabunem ludzi (...), ciągle się spóźniali do gabinetu lub z niego gdzieś wychodzili, a tłumy czekały. Każdy z nich pytał, kto mnie tu przysłał.
Moje wyniki ciągle gdzieś "lądowały" lub kazano mi przyjść po wyniki w dniu, kiedy akurat ten lekarz nie przyjmował (...) Nikt nie informował mnie, co stwierdzono i co mają zamiar zrobić i czy wyrażam zgodę na takie badanie (...) W lutym zgłosiłam się na ul. Budowlanych, by zrobić zaplanowane USG i wtedy dowiedziałam się, że ich lekarz musi skierować mnie na USG.

Po rejestracji (kolejna żółta karteczka) lekarz przyjął mnie i zapytał, z czym przychodzę. Pokazałam wszystkie skserowane wyniki i USG z prywatnej przychodni.

Jego reakcja była zdumiewająca. Poirytowany powiedział, że chodzę po wszystkich przychodniach i że zawracam głowę. Wstałam i wyszłam. Zabrakło mi tupetu, by odebrać mu moją żółtą karteczkę. Dziś jestem po punkcji płynu z torbieli, które KIEDYŚ miałam. Zrobionej oczywiście w prywatnym gabinecie.

Wkurzają mnie wszystkie akcje typu BEZPŁATNA MAMMOGRAFIA. Wszyscy szczycą się statystyką, ile to kobiet zostało nią objętych, ale nikt nie informuje kobiet, co należy robić, gdy wyniki badań są złe. Ciągle zarzucają Polkom, że za mało dbają o siebie, ale to organizacja leczenia szwankuje. Ja nie miałam prawa do weryfikacji diagnozy, bo miałam wszystkie wyniki zrobione we własnym zakresie i dzięki własnej zapobiegliwości (...).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska