Banan a sprawa europejska

Tomasz Gdula [email protected] - 077 48 49 528

Włosi chcą dowodzić, ale protestuje Francja, choć sama zamierza wysłać dziesięciokrotnie mniej żołnierzy. Niemcy - podobnie jak trzy kraje skandynawskie - zamiast sił lądowych oferują pomoc marynarki, a nikt nie wie, co w zasadzie będzie do zrobienia. Tak wygląda stan przygotowań Unii Europejskiej do udziału w misji pokojowej na granicy izraelsko-libańskiej. Wprawdzie obecna sytuacja jest po części winą ONZ, która nie zdołała określić zasad ewentualnego użycia broni przez błękitne hełmy, niemniej Europa swoim postępowaniem nie zwiększa własnego prestiżu. Nie po raz pierwszy zresztą. Kardynalnym błędem przywódców UE od lat jest dążenie do jedności nawet tam, gdzie to nieopłacalne bądź wręcz niemożliwe. Komisja Europejska pragnie unifikować nie tylko stawki podatków czy kąt zagięcia bananów, ale i spojrzenie na problemy międzynarodowe. Efektem jest ślimaczy rozwój gospodarczy (USA wyprzedzają Europę w tempie kilku procent rocznie), marnotrawstwo żywności (na co pomstuje głodująca Afryka) oraz ciągłe waśnie polityczne. Nic się nie zmieni, dopóki brukselscy urzędnicy nie zrozumieją, że Europejczyków łączy zamiłowanie do wolności i pokoju, ale już w polityce zagranicznej interesy np. Polski i Francji są w wielu kwestiach sprzeczne. Dlatego reguły współpracy należy spisać w eurokonstytucji, inaczej nie skończymy w Unii z austriackim gadaniem. Trzeba pozwolić każdemu jeść banany jakie chce, a narodom - podążać własną drogą, pod warunkiem poszanowania partnerów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska