Bartłomiej Bonk: - Dokładam krążki na sztangę, a operowana ręka ciągle boli

Redakcja
Bartłomiej Bonk
Bartłomiej Bonk Krzysztof Świderski/archiwum
Rozmowa z Bartłomiejem Bonkiem, brązowym medalistą igrzysk olimpijskich w Londynie oraz zeszłorocznych mistrzostw świata we Wrocławiu.

Po bardzo udanym sezonie, w tym roku Barłomiej Bonk postanowił zadbać o zdrowie. W kwietniu sztangista Budowlanych Opole poddał się operacji nadgarstka prawej ręki, bowiem ten uraz od dłuższego czasu przeszkadzał mu w optymalnym treningu i zawodach. Niedawno zawodnik ogłosił też chęć startu w jesiennych wyborach samorządowych.

Zdrowie już dopisuje?
Nie jest tak jak być powinno, bo uprawiam sport, w którym zawsze człowieka coś boli.

Rehabilitacja po operacji nadgarstka przebiegła prawidłowo?
Pod tym względem wszystko jest w porządku, przeszedłem rehabilitację i ręka jest sprawna. Problem w tym, że zacząłem dźwigać ciężary, dokładać na sztangę kolejne krążki i ręka w operowanym miejscu wciąż boli. Niestety, na razie nie ma takich efektów, jakich się spodziewałem.
Wcześniej też trenował pan w bólem tej samej ręki?
Tak i dlatego liczyłem, że po operacji będzie lepiej. Łudzę się, że obecny ból to efekt świeżości, ale znając życie, pewnie będę zaciskał zęby i zasuwał na treningach jak zawsze.

Która to już operacja w niedługim jak na człowieka życiu?
Szósta. Z tym, że normalni ludzie nie uprawiają ciężarów przez siedemnaście lat.

Rozumiem, że mimo wszystko wrócił pan do treningów i szykuje się na jesienne mistrzostwa świata?
Systematycznie przychodzę na salę, robię normalny cykl treningowy, wdrożyłem się w reżim treningowy, wszystko jest pod kontrolą. Najważniejsze, że systematycznie ćwiczę. Za dwa miesiące jest finał ligi i mam nadzieję, że już wystartuje z jakimś, w miarę przyzwoitym wynikiem. Oczywiście nie będzie to 400 kg w dwuboju, ale powiedzmy 380 kg byłby dobrym prognostykiem. Później zostaną jeszcze dwa miesiące spokojnego treningu do mistrzostw świata.

To docelowa impreza sezonu i czasu pewnie wystarczy na zbudowanie formy?
Wszystko zależy od zdrowia. Jeśli będzie tak jak dzisiaj, że boli mnie ręka, ale mogę trenować, to jestem w stanie przygotować się do mistrzostw świata. Gorzej, jeśli zdarzy się inna przykra kontuzja.

Niedawno ogłosił pan start w wyborach samorządowych, które przypadają na jesień. Kampania nie pokrzyżuje planów treningowych?
Kampanii nie będę prowadził. Jestem sportowcem i moim podstawowym celem i zadaniem jest optymalne przygotowanie się do mistrzostw świata. Start w wyborach w żaden sposób nie zakłóci moich planów treningowych. Szykuje się na mistrzostwa świata.

Z jednej strony samorząd, z drugiej studia na WSZiA, powoli przymierza się pan do sportowej emerytury?
Jestem po obronie licencjatu i od października idę na studia magisterskie. Mam już trzydzieści lat i muszę powoli myśleć co będę robić po zakończeniu kariery sportowej. Uprawiam taki sport, że jedno niefortunne podeście może sprawić, że z dnia na dzień będę musiał kończyć karierę. Muszę myśleć o czymś innym. Chcę wystartować na igrzyskach w Rio de Janeiro, potrenować trochę po igrzyskach. Jednak to stanie się lada moment. Zbliża się koniec kariery i trzeba myśleć o przyszłości. Ale na razie wciąż jestem sportowcem i póki mam możliwości, wolę i siłę, to będę to robił najlepiej jak potrafię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska