Berland Komprachcice od pełni szczęści dzieliły dwie sekundy

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Andrzej Sapa (tyłem) zaliczył hattrick. To jednak nie wystarczyło, by pokonać Marex.
Andrzej Sapa (tyłem) zaliczył hattrick. To jednak nie wystarczyło, by pokonać Marex. Sławomir Jakubowski
Po bardzo emocjonującym meczu Berland Komprachcice podzielił się punktami z Marexem Chorzów. Nasz pierwszoligowiec czwartą bramkę stracił na dwie sekundy przed końcem.

300-osobowa publiczność obejrzała obfitujące w dramaturgię i zwroty akcji spotkanie. Zespół z Komprachcic był o krok od piątego z rzędu zwycięstwa. Kiedy w 40. min po przepięknym strzale z przewrotki Andrzej Sapa wyprowadził Berland na prowadzenie 4:3, wydawało się, że gospodarzom nic nie odbierze zwycięstwa. Ostatnia akcja gości zakończyła się jednak golem. Bramkarz Berlandu Arkadiusz Lech sparował piłkę przed siebie, a z najbliższej odległości formalności dopełnił Artur Zygarski. Po trybunach przeszedł jęk zawodu.

- Tak mało zabrakło do pełni szczęścia - przyznawał Andrzej Sapa. - Nasz golkiper popełnił błąd, ale to każdemu może się zdarzyć. Ogółem spisywał się bardzo dobrze, tylko ostatnią interwencję zanotował niefortunną. Żałujemy, ale też cieszymy się, że przedłużyliśmy do pięciu serię meczów bez porażki.

Sapa okazał się głównym aktorem tego interesującego widowiska. Ustrzelił hattrick, a trzeci gol był wyjątkowej urody.

- Nikt nie kwapił się do wybicia piłki, nie miałem innego wyjścia jak uderzenie z ekwilibrystycznej pozycji - mówił 41-letni zawodnik Berlandu. - Wyszło bardzo efektownie i tym bardziej szkoda, że nie wygraliśmy. Zwycięstwo mogło nas wywindować na podium.
Remis wydaje się sprawiedliwym rezultatem. Miejscowi atakowali groźniej, mieli więcej klarownych sytuacji (czterokrotnie trafiali w obramowanie bramki), jednak goście dwukrotnie musieli bronić się w osłabieniu po czerwonych kartkach dla swoich piłkarzy.

Podopieczni Dariusza Lubczyńskiego nie zakończyli pierwszej rundy zwycięsko, mimo to zasługują na duże brawa. Budowana na ostatnią chwilę drużyna spisywała się nadspodziewanie dobrze i ucierała nosa faworytom.

- Recepta na sukces tkwi w świetnej atmosferze - tłumaczył Michał Zboch. - W szatni nie ma podziałów na lepszych i gorszych, a trener Lubczyński poustawiał zespół taktycznie i mentalnie. Przed nami zimowa przerwa, ale będziemy ciężko pracować, by przesunąć się w tabeli na wyższą lokatę. Dzięki udanym występom uwierzyliśmy w siebie.

Berland Komprachcice - Marex Chorzów 4-4 (1-1)
0-1 Kubara - 2., 1-1 Sapa - 6., 1-2 Zygarski - 29., 2-2 Sapa - 35., 3-2 Zyla - 39., 3-3 Dubiel 39., 4-3 Sapa - 40., 4-4 Zygarski - 40.

Berland: Lech - Mika, Przywara, Sapa, Zyla - Gawin, Krężlewski, Wochna, Zboch, Wedler, Kilian. Trener Dariusz Lubczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska