Bezrobotni siedzą cicho

Redakcja
Z Teresą Sołdrą-Gwiżdż, socjologiem z Państwowego Instytutu Naukowego - Instytutu Śląskiego, rozmawia Bogdan Bocheński

- W ostatnią sobotę gościła pani na spotkaniu, na którym założono Komitet Obrony Bezrobotnych i Bezdomnych.
- Zostałam poproszona przez jego organizatorów o wykład na temat psychologicznych i socjologicznych konsekwencji bezrobocia.
- Nie słyszałem dotąd, żeby bezrobotni próbowali tworzyć w kraju jakąś oficjalną strukturę organizacyjną.
- Ja też.
- Czy to oznacza, że możemy mieć do czynienia z radykalizowaniem się postaw bezrobotnych?
- Z wysnuwaniem takiego wniosku byłabym ostrożna.
- Dlaczego?
- Ponieważ dotychczasowe badania dowodzą czegoś zupełnie przeciwnego. Tego mianowicie, że wbrew potocznym przekonaniom bezrobocie wcale nie prowadzi do radykalizacji nastrojów społecznych, a co za tym idzie - do gwałtownych, dramatycznych rewolucji. Bezrobotni nie są zbyt aktywni. Dominuje wśród nich poczucie rezygnacji, przygnębienia, rozpaczy, uważają się za upośledzonych, niepotrzebnych, zbędnych, popadają w apatię.
- Premier Buzek może więc spać spokojnie. Żaden bezrobotny nie rzuci w okno jego gabinetu kamieniem.
- Na to wychodzi.
- Nie należy się też spodziewać anarchizacji życia politycznego z ich strony?
- W moim przekonaniu - nie.
- Ale teza o niechęci bezrobotnych do aktywnego działania powstała w latach 30. ubiegłego stulecia. Od tamtej pory mogło się wiele zmienić w ich postawach.
- W czasach wielkiego kryzysu bezrobocie stanowiło jeden z najważniejszych problemów społecznych. Wtedy pod Wiedniem, w fabrycznej osadzie Marientahl, przeprowadzono pierwsze kompleksowe badania psychologiczne dotyczące skutków bezrobocia. Do końca XX wieku rzutowały one na postrzeganie tego zjawiska przez zajmujących się nim badaczy.
- W Polsce też?
- W kraju mniej więcej w tym samym czasie badania nad bezrobociem prowadził Instytut Gospodarstwa Społecznego kierowany przez Ludwika Krzywickiego. W instytucie zauważono, że ludzie długotrwale bezrobotni przestają interesować się życiem zewnętrznym, zamykają się w sobie i skupiają tylko na swoich problemach życiowych.
- Od 12 lat kraj się transformuje. Czy to za krótki okres, by badacze mogli pokusić się o globalną ocenę polskiego bezrobocia?
- Takie kompleksowe badania są zasadne. Na razie różne ośrodki i instytucje badawcze robią to wycinkowo. Na przykład Państwowy Instytut Naukowy - Instytut Śląski we wrześniu 2000 roku przebadał 50 młodych bezrobotnych pod kątem ich oczekiwań życiowych. Poprzednie badania zespołowe prowadził w 1994 i 1996 roku.
- I co te badania wykazały?
- Okazało się, że nieprawdą jest, iż młodzi ludzie, wychowani w nowoczesnym, transformującym się społeczeństwie mają mniejsze wymagania wobec państwa, a większe wobec siebie.
- Czyli że koncepcja liberalizmu państwowego nie jest taka cacy, jak to się wydaje niektórym elitom politycznym.
- Obraz świata układany przez młodych Polaków jest niespójny. Z jednej strony popierają przemiany, jakie nastąpiły w kraju od 1989 roku, ale z drugiej wiele rzeczy im się nie podoba. Na brak pracy najpierw reagują złością, potem zrezygnowaniem. Są zagubieni, bezradni, skarżą się na zły stan zdrowia... Rzeczywiście idee liberalne czy neoliberalne nie są przez nich dobrze przyjmowane.
- Czy w Polsce powstaje nowa klasa społeczna - klasa ludzi bezrobotnych?
- Nazwałabym to raczej podklasą ludzi usuniętych poza nawias, naznaczonych społecznie, których możliwości przebicia się i zajęcia wyższej pozycji w społeczeństwie są bardzo małe.
- Wypisz wymaluj - Indie z ich systemem kastowym.
- Dokładnie. W tej podklasie następuje zjawisko dziedziczenia pozycji społecznej łączące się z dziedziczeniem ubóstwa i biedy. Dzieci urodzone w rodzinach bezrobotnych mają nikłe szanse na lepszy los niż ich rodzice.
- W USA stwierdzono ścisły związek bezrobocia z samobójstwami, pogorszeniem zdrowia psychicznego, zabójstwami, chorobami serca, wątroby, wzrostem przestępczości przeciwko mieniu. Jak te zależności kształtują się w Polsce?
- Na pewno już występują. Jest udowodnione, że czynniki chorobotwórcze nie pojawiają się od razu, ale około dwóch lat po stracie pracy. Ciekawe jest też to, co następuje w ciągu 5 dalszych lat w życiu bezrobotnych. Badania dowiodły, że jeśli wskaźnik bezrobocia wzrośnie w tym czasie o 5 procent, to może doprowadzić to do wzrostu o 9,5 procent wskaźnika śmiertelności, do wzrostu o 20,5 procent wskaźnika samobójstw i do wzrostu o 20 procent zapadalności na choroby psychiczne oraz przyjęć do zakładów karnych.
- Dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu powołanie Komitetu Obrony Bezrobotnych i Bezdomnych uznał za przejaw desperacji.
- Zachowanie tych ludzi wydaje się racjonalne. Wspólnie usiłują stworzyć jakąś grupę nacisku, która - jak mniemają - będzie w stanie nagłośnić ich bolączki.
- A czy nie jest tak, że ktoś chce przed wyborami zagospodarować tę nieaktywną, rozczłonkowaną, zatomizowaną zbiorowość, mającą - jak Pani wcześniej zauważyła - trudności z samoorganizacją?
- Różne partie będą stosować różne socjotechniki, żeby przejąć bardzo potężny obecnie elektorat bezrobotnych. Pytanie, komu oni uwierzą przed wyborami parlamentarnymi, pozostawiam bez odpowiedzi.
- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska