Biegły w złych opiniach

fot. D. Polak
Władysław N. tłumaczy, jak, jego zdaniem, doszło do tragedii w Dziergowicach (potem sąd uznał, że to kompromitująca ekspertyza).
Władysław N. tłumaczy, jak, jego zdaniem, doszło do tragedii w Dziergowicach (potem sąd uznał, że to kompromitująca ekspertyza). fot. D. Polak
Brak profesjonalizmu wytknął kilka miesięcy temu kędzierzyński sąd biegłemu N. którego przyłapaliśmy w środę na braniu łapówek.
Biegly Wladyslaw N.

Biegły - łapówkarz

Tak było

Tak było

Władysław N. przyjął w sumie tysiąc złotych od Jarosława Wodzińskiego, który jest ofiarą wypadku z maja ub.r. Pieniądze miały pomóc w wystawieniu korzystnej dla niego ekspertyzy i doprowadzenia do pomyślnego finału procesu w sądzie. Wodzińskiemu zależy na uznaniu Tomasza S. za sprawcę wypadku, w którym on, jego żona i 8-letni synek zostali ranni. Dzięki temu będzie mógł uzyskać 8 tys. zł odszkodowania za rozbitego seata cordobę.
Najpierw zapłacił biegłemu 300 zł, potem 200 zł. Kiedy ten zażądał kolejnych pieniędzy, zdenerwował się i wspólnie z żoną zdecydowali o powiadomieniu o sprawie nto. Wtedy zorganizowaliśmy prowokację i N. wpadł na gorącym uczynku.

We wczorajszej nto opisaliśmy prowokację, którą zorganizowaliśmy wspólnie z reporterami telewizji TVN. W środowy wieczór ukrytą kamerą zarejestrowaliśmy, jak biegły sądowy Władysław N. przyjmuje 500 zł łapówki. Chwilę później zatrzymali go policjanci.
Udało nam się ustalić, że już wcześniej sądy miały poważne zastrzeżenia do ekspertyz przygotowywanych przez Władysława N.
Tak było m.in. w sprawie Adama D., który jadąc po pijanemu, w Dziergowicach zabił 29-letnią Agatę Makowiak i jej 6-letniego syna Pawełka.

- Sędzia miał duże wątpliwości co do tej opinii. Adwokat oskarżonego wypytywał, jak biegły wyliczył prędkość samochodu - opowiada Jan Makowiak, mąż i ojciec zabitych. - N. nie potrafił wyjaśnić, skąd się to wzięło. Zagmatwał się w swoich tłumaczeniach tak, że aż wszyscy na sali osłupieli.
Sąd zdecydował się powołać nowego biegłego, który przygotował swoją opinię.
- Ta nowa była już rzetelna. Pamiętam, że wyliczona prędkość, z jaką jechał pirat, w obu ekspertyzach różniła się - wspomina Jan Makowiak.
Jego zdaniem zamieszanie z biegłym N. przeciągnęło proces o jakieś dwa miesiące.

Ostatecznie sąd skazał sprawcę wypadku na 10 lat więzienia.
W uzasadnieniu wyroku sędzia napisał: "Analiza zeznań złożonych przez tego biegłego (Władysława N. - red.) w trakcie jurysdykcyjnego toku procesu obnażyła, zdaniem sądu, brak kompetencji i profesjonalizmu Władysława N., który, można by rzec, z rozbrajającą szczerością przyznał się do przeprowadzenia nielegalnego eksperymentu procesowego w celu dokonania pomiaru prędkości, z jaką poruszał się oskarżony w momencie wypadku".
72-letni biegły postanowił ustalić prędkość, z jaką jechał sprawca wypadku, poprzez doświadczenie. Wsiadł do auta i sam jeździł po wiosce jak pirat drogowy. Tam, gdzie było ograniczenie prędkości do 50 km/godz., przekraczał 140 km/godz. Powodował tym zagrożenie dla ludzi, bo policja nie zabezpieczyła drogi, na której odbywał "eksperyment".
Nowo powołany biegły, korzystając z programu komputerowego PC Crash, ustalił, że AdamD. jechał 125 km/godz. Program ten uwzględnia m.in. markę samochodu, jego obciążenie, stan nawierzchni drogi oraz promień łuku.

Władysław N. nadal przebywa w opolskim WCM. Został przewieziony do wojewódzkiego Centrum Medycznego po tym, jak w środę wieczorem źle się poczuł po zatrzymaniu przez policję. Lekarz nie zezwolił na jego osadzenie w izbie zatrzymań, tylko nakazał hospitalizację na oddziale kardiologii.
- Nie mogliśmy dotąd przesłuchać Władysława N. ani postawić mu zarzutu. Będzie to możliwe dopiero w przyszłym tygodniu - powiedział nam Sławomir Szorc, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
Policja chce postawić Władysławowi N. zarzut przyjęcia korzyści majątkowej. Grozi za to od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Choroba biegłego nie tamuje śledztwa. Policja analizuje nagrania z ukrytych kamer, na które sfilmowaliśmy wspólnie z telewizją TVN moment przekazywania łapówki. Funkcjonariusze będą się też przyglądać innym sprawom, przy których pracował N.
Władysław N. był biegłym sądowym od czterech lat (wcześniej przez 19 lat pracował jako inspektor gospodarki transportowej w Ministerstwie Komunikacji). Do sporządzania ekspertyz przy rekonstrukcji wypadków drogowych powoływała go policja, prokuratury i sądy.
- W ubiegłym roku sporządzał kilka ekspertyz dla komendy w Prudniku. W 2005 roku z jego usług korzystały między innymi komendy w Nysie i Kędzierzynie-Koźlu - powiedział nam Jarosław Dryszcz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

W czwartek, po tym jak prezes Sądu Okręgowego w Opolu Ryszard Janowski dowiedział się o naszej prowokacji, postanowił skreślić Władysława N. z listy biegłych sądu okręgowego. - Okoliczności zarejestrowane na taśmie zdyskredytowały go jako osobę, która może pełnić funkcję związaną z zaufaniem społecznym - powiedział nto.

Z tej decyzji prezesa sądu zadowolony jest również Jan Makowiak, którego żona i syn zginęli w wypadku: - Takie osoby jak pan N. w ogóle nie powinny być dopuszczane do spraw sądowych.
Z redakcją kontaktują się kolejni czytelnicy, którzy mieli do czynienia z kontrowersyjnymi opiniami biegłych. Do sprawy będziemy wracać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska