Świadkami najbardziej emocjonującego starcia w 12. kolejce BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej byliśmy w Dobrzeniu Wielkim. Padło tam aż siedem goli, a plasujący się w dolnej części tabeli miejscowy TOR dzielnie postawił się walczącej o czołowe lokaty Polonii Nysa. Ostatecznie jednak 4:3 wygrali faworyzowani nysanie i dzięki potknięciu Ruchu Zdzieszowice w Oleśnie powrócili na fotel lidera.
- Był to ładny mecz dla oka, ale szkoda, że znów zakończył się on dla nas bez punktów - podsumował Dariusz Surmiński, trener TOR-u. - Po raz kolejny strzeliliśmy dużo goli, ale jeszcze więcej straciliśmy. W pomeczowych rozmowach sztab szkoleniowy Polonii podkreślał, że jest bardzo zaskoczony tym, iż znajdujemy się w dole tabeli. Musimy jak najszybciej zacząć punktować, ale się nie dołujemy, bo jeszcze dużo grania przed nami.
- Zaczęliśmy dość nerwowo i szybko straciliśmy gola, ale z reakcji zespołu na tą sytuację byłem bardzo zadowolony - skomentował z kolei Łukasz Czajka, szkoleniowiec Polonii. - Generalnie mniej więcej kontrolowaliśmy przebieg spotkania, ale rywale mieli sporo atutów w ofensywie, więc cały czas musieliśmy się mieć na baczności. Kilka razy musieliśmy ofiarnie zainterweniować w obronie, by dowieźć zwycięstwo do końca.
Wracając natomiast do wspomnianej wpadki Ruchu Zdzieszowice, sensacyjnie zremisował on w Oleśnie z tamtejszym OKS-em 1:1.
- Trafiliśmy na drużynę bardzo zdeterminowaną, grającą agresywnie i mieliśmy problemy, by należycie się takiemu stylowi gry przeciwstawić - przyznał Marcin Feć, drugi trener Ruchu. - Piłkarsko wyglądaliśmy lepiej, mieliśmy też sytuacje, by strzelić na 2:0 i tym samym „zamknąć mecz”. Nie potrafiliśmy jednak ich wykorzystać, do tego ogólnie byliśmy na boisku zbyt bierni i to poskutkowało stratą punktów.
- Daliśmy sobie wbić gola po złym ustawieniu przy rzucie wolnym, ale umieliśmy na to właściwie zareagować - powiedział Krzysztof Meryk, trener OKS-u. - Zanim wyrównaliśmy potrafiliśmy już parę razy stworzyć zagrożenie pod bramką Ruchu. Nastawiliśmy się na wyprowadzanie groźnych kontr i to zdało egzamin. Remis uważam za wynik, który nikogo w tym spotkaniu nie skrzywdził.
Ciekawe, emocjonujące widowisko obejrzeli też kibice w Gogolin, gdzie miejscowy MKS dwukrotnie łapał kontakt z LZS-em Piotrówka, ale ostatecznie przegrał z beniaminkiem 2:3.
- Zespół z Piotrówki pod względem indywidualnych umiejętności był o klasę lepszy - przyznał Adrian Pajączkowski, opiekun MKS-u. Mecz był zacięty, z dużą liczbą sytuacji, a remis byłby szczęśliwym rezultatem dla nas. Musimy poprawić grę w obronie, bo jej błędy skutkują brakiem punktów. Na ten moment zawodnicy muszą zrozumieć, że będziemy walczyć o utrzymanie, bo jesteśmy po prostu słabsi niż w poprzednim sezonie.
- Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwa rywalizacja. Trener Gogolina Adrian Pajączkowski potrafi bardzo dobrze poukładać zespół, choć finalnie zasłużenie wygraliśmy - zaznaczył Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka. - Jestem bardzo zadowolony z chłopaków. Wyszliśmy skoncentrowani, wyglądaliśmy bardzo dobrze. Przez cały mecz tworzyliśmy sytuacje, choć gdy rywale trafili do naszej siatki z rzutu wolnego na 3:2, ostatnich pięć minut było nieco chaotyczne.
Nie oglądaliśmy natomiast ani jednego gola w dwóch najciekawiej zapowiadających się spotkaniach przed startem kolejki. LZS Starowice zremisował 0:0 z Porawiem Większyce. Taki sam wynik padł w konfrontacji Unii Krapkowice z Agroplonem Głuszyna.
- Zagraliśmy kolejny mecz na zero z tyłu, a punkt zdobyty w Starowicach jest dla nas jak zwycięstwo - podkreślił Tomasz Hejduk, szkoleniowiec Porawia. - Remis był nieco szczęśliwy, bo rywale przestrzelili karnego. Moi chłopcy jednak udowodnili, że potrafią grać w piłkę.
- Z jednej strony cieszymy się z punktu, z drugiej obie drużyny zagrały bezbłędnie w defensywie - wyjaśnił Łukasz Wicher, trener Unii. - Naszym problemem jest wąska kadra. Jest nas mało, z jednej strony cieszę się, że nie przegrywamy, gramy na zero z tyłu. Z drugiej strony szkoda, bo być może jeśli mielibyśmy wszystkich zawodników to inaczej by się te mecze układały. Mamy jednego napastnika w kadrze, który dodatkowo jest kontuzjowany.
- Zagraliśmy przede wszystkim słaby mecz. Patrząc jednak szerzej, punkt zdobyty w Krapkowicach musimy go traktować jako bardzo ważny. Nie mieliśmy swojego dnia jako drużyna. Każdy zagrał poniżej oczekiwań. Wiedzieliśmy, że w tym meczu będzie sporo obrońców w zespole rywali, byliśmy przygotowani, ale niektórzy po prostu zawiedli. Punkt to i tak jest dobrze. Patrząc pod kątem tego, że zagraliśmy słaby mecz to remis cieszy.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?