Burmistrz Prudnika rozprawia się z hazardem

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
- Przecież automaty do gry to tylko zabawa - przekonuje Edmund Kurpet, współwłaściciel firmy zajmującej się udostępnianiem maszyn. - Trzeba jedynie dopilnować, by była niedostępna dla dzieci.
- Przecież automaty do gry to tylko zabawa - przekonuje Edmund Kurpet, współwłaściciel firmy zajmującej się udostępnianiem maszyn. - Trzeba jedynie dopilnować, by była niedostępna dla dzieci.
Władze Prudnika o sto procent podniosą czynsz w tych lokalach, gdzie stoją automaty do gry. Lokalny sposób na walkę z hazardem budzi duże kontrowersje, także w samorządach.

Od 1 lutego przyszłego roku dzierżawcy tych lokali miejskich w Prudniku, gdzie będą stały automaty do gier hazardowych, zapłacą czynsz o sto procent wyższy niż pozostali. Taką decyzję podjęła rada miejska na wniosek burmistrza Franciszka Fejdycha.

- Mamy sto sześćdziesiąt siedem lokali handlowych i usługowych. Nasi ludzie sprawdzą, gdzie stoją takie automaty - zapowiada burmistrz Prudnika. - To właściwie jedyna rzecz, jaką zgodnie z obowiązującym prawem możemy zrobić, aby przeciwdziałać hazardowi. Samorząd nie ma możliwości, aby wpływać na lokalizację tzw. punktów do gry z najwyżej trzema automatami. Musi natomiast walczyć ze skutkami społecznymi uzależnienia od hazardu. Na przykład Świdnica wyda w przyszłym roku sto siedemdziesiąt tysięcy złotych na pomoc i leczenie uzależnionych od hazardu.
Uchwała już nie dotyczy firm wprowadzających automaty do prywatnych lokali.

- Rada miejska nie może ograniczać swobody działalności gospodarczej - sprzeciwia się nowemu przepisowi radny Czesław Dumkiewicz. - Ta uchwała dzieli ludzi na bardziej i mniej uprzywilejowanych.

- Podwyżka czynszu uderzy we właścicieli i pracowników niewielkich barów i pubów - komentuje Edmund Kurpet, współwłaściciel firmy zajmującej się udostępnianiem automatów do gier o niskich wygranych. - Dla nich półtora czy dwa tysiące złotych zarobione miesięcznie na automacie pozwala zapłacić bieżące rachunki i jakoś utrzymać się na rynku.

Na Opolszczyźnie stoi około dwóch tysięcy automatów, głównie w barach, na stacjach benzynowych i w pubach. Ostatnio rośnie liczba "jednorękich" ustawianych w zwykłych sklepach czy lokalach usługowych.

W samym Prudniku ma powstać niebawem 11 kolejnych punktów. Wystarczy, że znajdują się co najmniej sto metrów od kościoła czy szkoły, a izba skarbowa nie ma podstaw, aby odmówić zgody na taką działalność. W tym roku na Opolszczyźnie wydano trzysta pozwoleń. Kolejnych sto pięćdziesiąt wniosków czeka.

- To tylko zabawa dla dorosłych ludzi. Można ją urządzić w cywilizowany sposób. Dopilnować, żeby była niedostępna dla dzieci czy młodzieży - przekonuje Eugeniusz Kurpet. - Jeśli zapowiedziana przez premiera ustawa antyhazar- dowa wejdzie w życie (zakłada m.in., że automaty do gry mogą stać tylko w kasynach - przyp. red.) pracę straci ok. 150 tysięcy ludzi. Zlikwiduje się drobną konkurencję. Pozostaną salony gry w dużych miastach.

Prudnicki sposób na automaty budzi też kontrowersje wśród samorządowców.

- W Opolu nie planujemy takiego rozwiązania - mówi prezydent Ryszard Zembaczyński.
- Póki co automaty do gry nie są w Polsce zabronione - podkreśla Piotr Gabrysz, wiceprezydent Kędzierzyna- Koźla. - Nie widzę powodu, aby dodatkowo karać kogoś tylko dlatego, że prowadzi taką działalność. A poza tym miasto i tak nie ma wpływu na czynsze w lokalach prywatnych czy spółdzielczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska