Nasza drużyna zagra w sobotę w Zawadzkiem z ŚKPR-em Świdnica (godz. 18) będąc w nieciekawym położeniu.
ASPR dotychczas wygrał w obecnym sezonie zaledwie dwa starcia ligowe: 34-29 z Viretem Zawiercie oraz 33-30 z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Zdobył też jedno „oczko” w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie przegrał z miejscową Ostrovią po rzutach karnych.
Mizerny dorobek siedmiu punktów sprawia, że Zawadzkie zajmuje ostatnie, 16. miejsce w tabeli.
- Nie możemy pozwolić sobie na zaprzepaszczenie dużych tradycji piłki ręcznej, jakie mamy w Zawadzkiem - podkreśla Łukasz Całujek, będący w tym sezonie najlepszym strzelcem ASPR-u z 60 bramkami na koncie. - Spadek do 2. ligi nie wchodzi w rachubę. Obecnie naszym priorytetem jest jak najszybsza ucieczka z dolnych rejonów tabeli. By zrealizować to założenie, musimy jednak zacząć regularnie punktować.
Główną bolączką zawodników z Zawadzkiego była w dotychczasowych spotkaniach nieszczelna obrona. Do tej pory stracili oni bowiem najwięcej goli w lidze - aż 411. Przeliczając to na 12 spotkań, otrzymujemy średnią 34,3 bramki na mecz.
- Zdarzały się mecze, w których nasi przeciwnicy zanotowali 40 lub więcej trafień - zauważa Całujek. - Tak absolutnie być nie może. Musimy szybko znaleźć najbardziej efektywny sposób gry w defensywie, bo wymaga ona natychmiastowej poprawy. W ataku musimy natomiast przywiązywać większą uwagę do szanowania piłki, choć nasze poczynania ofensywne ostatnio wyglądały już akurat całkiem nieźle.
Innym grzechem ASPR-u były momenty dekoncentracji, które parokrotnie kosztowały go utratę punktów w potyczkach, które przez długi czas miał pod kontrolą.
- Szczególnie szkoda meczów u siebie z Czuwajem Przemyśl oraz Moto-Jelczem Oława (odpowiednio 28-30 i 31-34 - przyp. red) - tłumaczy Całujek. - Przegraliśmy je w bardzo głupi sposób. W końcówkach brakło nam zimnej krwi i popełniliśmy błędy, które doświadczeni przeciwnicy bezlitośnie wykorzystali.
Z racji tak negatywnego bilansu naszego klubu zapytaliśmy też jego czołowego zawodnika o atmosferę w drużynie w okresie doświadczania kolejnych niepowodzeń.
- Odbyliśmy już w tym sezonie dwie poważne, męskie rozmowy - nie ukrywa Całujek. - Raz poskutkowała ona bardzo dobrze, ponieważ wygraliśmy po niej mecz w Zawierciu. Takie rzeczy są czasami w zespole potrzebne. Jeszcze nie spotkałem się z sytuacją, by odniosły negatywny skutek.
Wspomniana na początku potyczka z ŚKPR-em nie będzie jednak dla naszej drużyny pierwszym oficjalnym meczem w 2018 roku. Już w sobotę zmierzyła się ona z MKS-em Kalisz w spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski.
Choć przegrała z rywalem występującym w PGNiG Superlidze 30-37, pozostawiła po sobie całkiem niezłe wrażenie, szczególnie w pierwszej połowie (16-19).
- Dobrze było się sprawdzić na tle tak dobrego rywala przed wznowieniem zmagań ligowych - puentuje Całujek. - Choć obie ekipy podeszły do spotkania na luzie, nikt nikogo nie lekceważył. Dostaliśmy cenną lekcję, która powinna zaprocentować w kolejnych tygodniach. Jeżeli tylko będziemy występować w pełnym składzie, spokojnie stać nas na utrzymanie. Stawka w 1. lidze jest bowiem tak wyrównana, że każdy może wygrać z każdym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?