Cel ASPR-u Zawadzkie jest jasny: odbić się od dna tabeli 1. ligi

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Szczypiorniści z Zawadzkiego z utęsknieniem wypatrują ligowych punktów. Muszą jak najszybciej zacząć je zdobywać, by oddalić od siebie widmo degradacji. Na zdjęciu Michał Morzyk.
Szczypiorniści z Zawadzkiego z utęsknieniem wypatrują ligowych punktów. Muszą jak najszybciej zacząć je zdobywać, by oddalić od siebie widmo degradacji. Na zdjęciu Michał Morzyk. Sławomir Jakubowski
Zespół ASPR-u Zawadzkie powraca w sobotę do ligowej rywalizacji jako ostatnia drużyna 1. ligi. - Spadek nie wchodzi w rachubę - zapowiada najlepszy strzelec zespołu Łukasz Całujek.

Nasza drużyna zagra w sobotę w Zawadzkiem z ŚKPR-em Świdnica (godz. 18) będąc w nieciekawym położeniu.

ASPR dotychczas wygrał w obecnym sezonie zaledwie dwa starcia ligowe: 34-29 z Viretem Zawiercie oraz 33-30 z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Zdobył też jedno „oczko” w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie przegrał z miejscową Ostrovią po rzutach karnych.

Mizerny dorobek siedmiu punktów sprawia, że Zawadzkie zajmuje ostatnie, 16. miejsce w tabeli.

- Nie możemy pozwolić sobie na zaprzepaszczenie dużych tradycji piłki ręcznej, jakie mamy w Zawadzkiem - podkreśla Łukasz Całujek, będący w tym sezonie najlepszym strzelcem ASPR-u z 60 bramkami na koncie. - Spadek do 2. ligi nie wchodzi w rachubę. Obecnie naszym priorytetem jest jak najszybsza ucieczka z dolnych rejonów tabeli. By zrealizować to założenie, musimy jednak zacząć regularnie punktować.

Główną bolączką zawodników z Zawadzkiego była w dotychczasowych spotkaniach nieszczelna obrona. Do tej pory stracili oni bowiem najwięcej goli w lidze - aż 411. Przeliczając to na 12 spotkań, otrzymujemy średnią 34,3 bramki na mecz.

- Zdarzały się mecze, w których nasi przeciwnicy zanotowali 40 lub więcej trafień - zauważa Całujek. - Tak absolutnie być nie może. Musimy szybko znaleźć najbardziej efektywny sposób gry w defensywie, bo wymaga ona natychmiastowej poprawy. W ataku musimy natomiast przywiązywać większą uwagę do szanowania piłki, choć nasze poczynania ofensywne ostatnio wyglądały już akurat całkiem nieźle.

Innym grzechem ASPR-u były momenty dekoncentracji, które parokrotnie kosztowały go utratę punktów w potyczkach, które przez długi czas miał pod kontrolą.

- Szczególnie szkoda meczów u siebie z Czuwajem Przemyśl oraz Moto-Jelczem Oława (odpowiednio 28-30 i 31-34 - przyp. red) - tłumaczy Całujek. - Przegraliśmy je w bardzo głupi sposób. W końcówkach brakło nam zimnej krwi i popełniliśmy błędy, które doświadczeni przeciwnicy bezlitośnie wykorzystali.

Z racji tak negatywnego bilansu naszego klubu zapytaliśmy też jego czołowego zawodnika o atmosferę w drużynie w okresie doświadczania kolejnych niepowodzeń.

- Odbyliśmy już w tym sezonie dwie poważne, męskie rozmowy - nie ukrywa Całujek. - Raz poskutkowała ona bardzo dobrze, ponieważ wygraliśmy po niej mecz w Zawierciu. Takie rzeczy są czasami w zespole potrzebne. Jeszcze nie spotkałem się z sytuacją, by odniosły negatywny skutek.

Wspomniana na początku potyczka z ŚKPR-em nie będzie jednak dla naszej drużyny pierwszym oficjalnym meczem w 2018 roku. Już w sobotę zmierzyła się ona z MKS-em Kalisz w spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski.

Choć przegrała z rywalem występującym w PGNiG Superlidze 30-37, pozostawiła po sobie całkiem niezłe wrażenie, szczególnie w pierwszej połowie (16-19).

- Dobrze było się sprawdzić na tle tak dobrego rywala przed wznowieniem zmagań ligowych - puentuje Całujek. - Choć obie ekipy podeszły do spotkania na luzie, nikt nikogo nie lekceważył. Dostaliśmy cenną lekcję, która powinna zaprocentować w kolejnych tygodniach. Jeżeli tylko będziemy występować w pełnym składzie, spokojnie stać nas na utrzymanie. Stawka w 1. lidze jest bowiem tak wyrównana, że każdy może wygrać z każdym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska