- Za nami bardzo fajne doświadczenie - zauważa Kacper Uryga, jeden z graczy naszego zespołu. - Bardzo się cieszyliśmy, że możemy brać udział w takich rozgrywkach. Staraliśmy się jak tylko mogliśmy, żeby się utrzymać, ale niestety poziom był za wysoki dla nas. Każdy z nas jednak rozwinął się dzięki graniu na tym szczeblu - dodaje.
Warto w tym miejscu przypomnieć, iż rywalizacja w czterech ogólnopolskich strefach CLJ U17 wygląda tak, iż jesienią osiem drużyn gra mecz i rewanż. Po 14. kolejkach dwie najsłabsze zostają zdegradowane i zastąpione przez zwycięzców baraży pomiędzy mistrzami jesieni w ligach wojewódzkich. Wiosną natomiast zespoły walczą również o pierwsze miejsce i ten najlepsza zyskuje prawo gry w półfinale mistrzostw kraju.
- Jestem za takim pomysłem, bo najlepsi powinni być skupieni w takich rozgrywkach - przyznaje trener prószkowian Adam Berbelicki. - Nas to niestety nie do końca dotyczy, ale też przyjmujemy naukę i pewne wnioski wyciągniemy i będziemy chcieli z tego wszystkiego korzystać już w najbliższym czasie.
W grupie C jego podopieczni mierzyli się głównie z zespołami z niezwykle silnego w piłce młodzieżowej województwa śląskiego, a były to Górnik Zabrze, Rozwój Katowice, Ruch Chorzów, Gwarek Zabrze i Stadion Śląski Chorzów. Stawkę uzupełniły dwie ekipy z Dolnego Śląska: Zagłębie Lubin i Śląsk Wrocław. Mógłby występować jeszcze przedstawiciel Ziemi Lubuskiej, jednak żaden zespół stamtąd najzwyczajniej się nie „załapał”.
Tym bardziej, że w czerwcowych barażach Pomologia wyeliminowała właśnie reprezentującą ten region Wartę Gorzów Wielkopolski (2-1 na wyjeździe i 3-2 u siebie). Zresztą wiosną piłkarze spod Opola większości rywali nie dali żadnych szans. Najpierw pewnie triumfowali w zmaganiach na naszym terenie. Na 12 meczów wygrali 11, z czego większość sporą różnicą trafień. Następnie przyszło im grać wspomniany dwumecz.
- W barażach było ciężko, ale udało się awansować - wspomina Uryga, który w starciu rewanżowym swoim trafieniem praktycznie przesądził o pozytywnym zakończeniu tejże rywalizacji.
Później jednak już tak dobrze nie było. Pomologia jesienne zmagania w swojej strefie zakończyła na ósmym miejscu z trzema punktami na koncie i właściwie od dłuższego czasu było już pewne, iż straci prawo gry na tym szczeblu.
- Wynik nie jest tu ważny, a najważniejsze jest to, by ci zawodnicy z całych tych rozgrywek zebrali dla siebie jak najwięcej pod kątem swojego rozwoju, tak żeby zrobili kolejny krok - podkreśla Berbelicki dodając, iż takie zmagania to nauka nie tylko dla zawodników, ale również trenerów. - Gdy gramy z takimi rywalami jak Zagłębie, Górnik czy Śląsk też jesteśmy w stanie wyciągnąć coś dla siebie. Jakieś taktyczne tematy, niuanse, które się pojawiają staramy się wychwytywać dla siebie, a i też choćby po to, żeby w przyszłości móc odpowiednio na nie reagować.
Co ciekawe swoją jedyną zdobycz Pomologia wywalczyła na wyjeździe ogrywając Stadion Śląski Chorzów. Blisko remisów, aczkolwiek bez powodzenia, była dwukrotnie z katowiczanami i raz z Gwarkiem. Z ekipami z podium większych szans już nie miała.
- Mimo wszystko fajnie jest zagrać z takimi rywalami, a choćby tacy lubinianie to jedna z topowych drużyn w Polsce i jest w niej paru reprezentantów kraju - zauważa Uryga, a zgadza się z tym jego szkoleniowiec. - Choć tych punktów nie było za dużo, to i tak chłopcy zrobili progres grając na takim poziomie. Wierzę, że z każdego wydarzenia wynieśli jakąś naukę dla siebie. I mam nadzieje, że w najbliższym czasie, już choćby w przyszłej rundzie, będą starali się to przełożyć na nasze podwórko. Liczę, iż to będzie odpowiednio pozytywny bodziec - obrazuje swój punkt widzenia Berbelicki.
Tym bardziej, że piłkarze z Prószkowa nie zamierzają odpuszczać i chcą wrócić na ten szczebel w najbliższym możliwym terminie. Mimo tego, że większość z nich w razie awansu nie mogłaby już tam wystąpić, a to z tego powodu, że w kolejnej rundzie jesiennej najzwyczajniej będą „za starzy”.
- Chcemy ponownie wygrać na Opolszczyźnie i pozwolić młodszemu rocznikowi też zagrać w tej najwyższej lidze, co było spełnieniem naszych marzeń na ten moment - zauważa Uryga.