Przypomnijmy, że tzw. strefa "zero" istnieje w mieście od kilkunastu lat. Obecnie obejmuje lokale przedsiębiorców i kupców działających w ścisłym centrum miasta: na ulicy Krakowskiej, placu Wolności i w Rynku. Za wynajmowaną na tych ulicach powierzchnię płaci się miastu najwięcej, ale to niejedyny przykład szczególnego traktowania.
Kupcom, którzy działają w strefie i od kilku lat zabiegają o jej zlikwidowanie, najbardziej zależy na prawie do wykupu swoich lokali. Zarzucają urzędnikom nierówne traktowanie, z powodu którego nie mogą konkurować ze sklepami z sąsiedztwa, ale nie należącymi już do strefy. Nie mogąc wykupić swych lokali, nie mogą ich modernizować ani nawet zaciągać na takie inwestycje kredyty.
- Na całym świecie handel opiera się na prywatnej własności. Wystarczy spojrzeć, jak zmienia się ulica Reymonta, którą wyłączono ze strefy kilka lat temu, i porównać ją z wymierającą Krakowską - przekonuje Sławomir Kuchowczyk, szef sklepu "Pierre Cardin".
HISTORIA STREFY
Jeszcze w 1998 strefa "zero" obejmowała 14 ulic w centrum miasta. W 1999 roku wykaz ten skrócono do sześciu ulic: Koraszewskiego, Książąt Opolskich, Osmańczyka, Krakowskiej, placu Wolności i Rynku. Rok później w strefie zostały już tylko trzy ostatnie i tak jest do dzisiaj. Ze względu na szczególną atrakcyjność tej części miasta obowiązują tutaj wyższe czynsze (stawki są dwa razy wyższe od obowiązujących w strefie I) oraz ograniczenia w sprzedaży lokali użytkowych. Obecnie, aby najemca taki lokal mógł wykupić, wcześniej muszą być m.in. sprzedane wszystkie inne lokale mieszkalne w danym budynku. Inną możliwością jest wykupienie całego budynku (do tej pory zrobiło tak pięciu kupców). Obecnie w strefie znajduje się 95 lokali, z których najwięcej zajmuje się handlem artykułami przemysłowymi (34). Działają w niej organizacje społeczne (14) i biura (14), a także kawiarnie, puby i restauracje (8), punkty usługowe (11) oraz pojedyncze banki, biura podróży czy kantory.
ILE PŁACĄ
Najemca lokalu w strefie "0", w którym handluje artykułami spożywczymi, płaci miesięcznie za 1 m kwadratowy 36,78 zł netto, rzemieślnik, który zajmuje się produkcją - 45,63 zł, a restaurator - 31,88 zł.
Tymczasem za lokale, w których świadczone są identyczne usługi, tylko że znajdują się one w strefie "I" (np. ul. Oleska, Kośnego, Katedralna), płaci się odpowiednio: 19,87 zł, 39,25 zł i 28,20 zł. Ceny za metr są jeszcze niższe w pozostałych dwóch strefach.
- Przekonują nas te argumenty - mówi Arkadiusz Wiśniewski, przewodniczący klubu radnych PO-PiS. - Rozmawialiśmy już o tym na posiedzeniu komisji infrastruktury. Według wstępnych wyliczeń spadek dochodów miasta po likwidacji strefy na pewno nastąpi, ale w ciągu pięciu lat zrekompensują go dochody ze sprzedaży lokali ich najemcom.
To nie pierwsza próba likwidacji strefy. W zeszłym roku próbowali to zrobić radni opozycyjnej Unii Wolności, ale bez skutku. Argumentem "przeciwko" były mniejsze o prawie 5 mln zł wpływy do budżetu miasta.
Radni PO-PiS o budżet się jednak nie boją i będą do pomysłu przekonywać swoich kolegów z rady.
- Nie ma zagrożenia dla finansów gminy, to jest według nas raczej wsparcie dla budżetu, które da efekt w przyszłości - mówi Sławomir Kłosowski.
Projektem uchwały radnych PO-PiS rada miasta zajmie się za miesiąc, jeszcze przed sesją marcową, na której uchwalony będzie budżet miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?