Chętnych do pracy brak, choć bezrobotnych kucharzy są setki

Edyta Hanszke
Teoretycznie dla absolwenta szkoły zawodowej 3500 zł  brutto to doskonała pensja. Ale jak widać - tylko teoretycznie.
Teoretycznie dla absolwenta szkoły zawodowej 3500 zł brutto to doskonała pensja. Ale jak widać - tylko teoretycznie. Bruno Fidrych / Polska PRess
Roman Zadorski prowadzi bar w centrum Opola, do którego poszukuje kucharza. Jest gotowy zatrudnić kandydata na umowę o pracę i oferuje 3500 zł brutto miesięcznie. - Pracownika szukam od ponad miesiąca. Najpierw dałem ogłoszenia w popularnych portalach informacyjnych i reklamowych, ale nie przyniosły żadnego efektu - opowiada Roman Zadorski.

Złożył też ofertę do urzędu pracy w Opolu, otwartą, czyli dostępną dla wszystkich, którzy przeglądają stronę internetową urzędu w poszukiwaniu posady.
W rejestrze bezrobotnych opolskiego PUP są zarejestrowane 342 osoby, które są kucharzami. Do pana Romana urząd skierował dotychczas jedną z nich. - Pani przyszła i powiedziała wprost, że nawet jeśli ją zatrudnię, to ona i tak nie podejmie pracy, bo musi się leczyć - opowiada Roman Zadorski.- Dodała też, że ma ją kto utrzymać.

Mirella Czech-Słaby z PUP w Opolu też jest zdziwiona tą sytuacją. - Promowaliśmy tę ofertę w prasie, może z niej skorzystać każdy, więc trudno powiedzieć, dlaczego nie ma na nią odpowiedzi - twierdzi i deklaruje, że urząd może zorganizować giełdę pracy dla tego przedsiębiorcy, na którą zaprosi kandydatów.

Oferta pracy złożona przez opolskiego przedsiębiorcę wydaje się atrakcyjna finansowo. W zgłoszonych tylko w ostatnich dniach do opolskiego PUPkilku ofertach dla kucharzy pracodawcy proponowali głównie wynagrodzenia minimalne, czyli 1750 zł brutto.  

- 3500 zł brutto to niezła pensja - mówi Bożena Czapska-Czoch, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych nr 4 z Opola, gdzie m.in. kształcą się przyszli kucharze. - Jeśli ten pracodawca poszukuje osób z wykształceniem zawodowym, to w tym roku opuściło nasze mury 25 absolwentów klasy kucharskiej i nie sądzę, żeby wszyscy już znaleźli pracę. Trudniej będzie znaleźć mu osobę po technikum, bo ci absolwenci zwykle kontynuują naukę na studiach w trybie dziennym.

Pytana, dlaczego w gronie ponad 300 bezrobotnych nie znalazł się kandydat do tej pracy, Mirella Czech-Słaby tłumaczy, że część z nich to osoby, które wprawdzie legitymują się takim wykształceniem, ale dawno nie pracowały w zawodzie. - Może kandydatom nie odpowiadają godziny pracy z powodu braku dojazdu? - zastanawia się. Właściciel opolskiego baru potrzebuje kucharza na zmiany: od 6 od 14 i od 11 do 19. Zdaniem dyrektor ZSZ nr 4 to bardzo dogodne pory.    

W maju w opolskim PUP zarejestrowanych było 8340 osób, z tego 4085 z samego Opola. Problem z brakiem chętnych do pracy w gastronomii jest też w Nysie, ale tam barierą są głównie niskie wynagrodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska