Chętnych do zbierania chrustu na Opolszczyźnie nie brakuje. Ale żeby ogrzać dom, trzeba się napracować

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
W związku z szalejącymi cenami węgla, pelletu i gazu mieszkańcy ruszyli po drewno do lasów. Wbrew pozorom to nie jest lekka praca, a na dodatek wymaga sprzętu.

W powiecie strzeleckim, który jest jednym z bardziej zalesionych w regionie, leśnicy odnotowują rekordową liczbę zapytań o "drobnicę opałową typu M2", czyli tzw. „chrust”. Chodzi o drobne gałęzie, konary i inne drewniane pozostałości, które zostają podczas planowych zrębów i cięć pielęgnacyjnych.

Po ścięciu drzew najlepsze gatunkowo drewno trafia do różnych zakładów, w których przerabiane jest m.in. na belki konstrukcyjne oraz meble. Drobnica, która pozostaje na miejscu nie jest ładowana na ciężarówki.

- Nadleśnictwo ma w takich sytuacjach dwie możliwości: albo rozdrobnić pozostałości, by stanowiły naturalny nawóz; albo sprzedać dalej, jako tzw. „drobnicę opałową” - tłumaczy Jan Spałek, nadleśniczy Nadleśnictwa Strzelce Opolskie.

Jeśli drewnianych pozostałości jest dużo mogą one trafić w postaci zrębków np. do elektrowni do kotła na biomasę. Nadleśnictwo może także - na wniosek zwykłych mieszkańców - wydać zgodę, by we własnym ludzie zebrali sobie tzw. chrust. Właśnie o tej możliwości kilka dni temu przypomniał rząd, a w internetowych memach akcję okrzyknięto mianem “chrust plus”.

- W ostatnich latach obserwowaliśmy spadek zainteresowania tym rodzajem opału, ale rosnące ceny m.in. węgla, sprawiły że ludzie znów przypomnieli sobie o tej możliwości - dodaje nadleśniczy Spałek.

Od początku roku mieszkańcy pozyskali w strzeleckich lasach ok. 1200 m sześciennych drobnicy opałowej. W samym leśnictwie Klucz pod Strzelcami Opolskimi zgodę na zbieranie drewnianych pozostałości ma obecnie 10 osób.

- Takie osoby gromadzą konary i gałęzie na stosie, który następnie jest mierzony przez leśniczego - tłumaczy Krzysztof Wiśniewski ze strzeleckiego nadleśnictwa. - Potem wymiary są przeliczane na metry przestrzenne a następnie sześcienne, za które należy zapłacić.

1 m sześcienny „chrustu” kosztuje ok. 50 zł. Zbieranie takiego materiału, wbrew pozorom nie ma nic wspólnego z grzybobraniem - to ciężka i mozolna praca. Co ważne, żeby ogrzać dom „chrustem” potrzeba go w sezonie aż 20-25 m sześciennych! To ogromna ilość, a żeby pozyskać drewniane pozostałości trzeba mieć na wyposażeniu piły, siekiery i ciągnik rolniczy z przyczepą (można też zlecić taki transport).

To sprawia, że do tej pory z pozyskiwania „chrustu” korzystali głównie okoliczni rolnicy. Należy pamiętać, że przed włożeniem drewna do kotła trzeba je jeszcze pociąć na drobne kawałki i dobrze wysuszyć, co także wymaga wysiłku.

Trud rekompensuje natomiast cena - za „chrust” na całą zimę ludzie płacą ok. 1200 zł (nie licząc kosztów pracy i paliwa).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska