Dać szansę "lalkom"

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Rola Świnki w "Czy mogę stworzyć świat" przyniosła Marioli Ordak-Kaczorowskiej pierwsze nagrody, w tym Złotą Maskę.

Ta 27-letnia aktorka Opolskiego Teatru Lalki i Aktora pochodzi z Olsztyna. Po liceum nie poszła od razu do szkoły teatralnej, bo bała się porażki, a - jak mówi - jest osobą, której, gdy raz się coś nie uda, to nie próbuje po raz drugi. Edukację artystyczną zaczęła więc od Studia Aktorskiego przy olsztyńskim Teatrze Jaracza. Tam otarła się o scenę, bo ucząc się, występowała (za darmo - taka jest zasada) w prawie każdym przedstawieniu.
- Musiałam się sprawdzić, upewnić,
że ja chcę aktorstwa i że ono mnie chce, że się do niego nadaję - mówi.
Dopiero gdy się trochę "opierzyła", postanowiła zdawać do wrocławskiej PWST na wydział lalkarski. Dyplomy robiła u Aleksandra Maksymiaka ("Mały książę") i Piotra Tomaszuka ("All you need"). Najgorszy moment w życiu absolwenta - poszukiwanie pracy - przeszła gładko, dzięki koledze z roku, Tomaszowi Maśląkowskiemu, który podstępem ściągnął ją do Opola. Obecny sezon jest trzecim w jej karierze. Zagrała kilka ról - we "Śnie" Smandzika, w "Królowej krainy śniegu", bajce o "Diabełku Widełku", w "Czy mogę stworzyć świat" i "Szewczyku Dratewce". Każda była ważna i stanowiła coś nowego, ale najwięcej pracy kosztowała ją rola Świnki w "Czy mogę stworzyć świat".
- To największe wyzwanie, przed jakim do tej pory stanęłam. Rola jest dwoista, wymagająca różnego rodzaju kreacji w obu częściach przedstawienia - mówi aktorka.
Ta rola przyniosła jej pierwszą w życiu nagrodę - wyróżnienie na XX Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalek.
- Byłam bardzo zaskoczona - przyznaje Mariola Ordak-Kaczorowska. - Wierzyłam, że nagrodę dostanie spektakl, i tak też się stało. O sobie w ogóle nie myślałam.
Niedługo aktorka odbierze też za rolę Świnki prestiżową "Złota Maskę". Bardzo się z niej cieszy, bo jak mówi, dla aktora każda taka nagroda to "namacalny dowód i zastrzyk wiary, że to, co robi, ma sens".
Największym plusem grania w teatrze lalek
jest dla niej żywy, spontaniczny kontakt z widownią.
- Granie dla dzieci jest trudne, bo to widz bardzo spostrzegawczy. Każde oszustwo na scenie zostaje natychmiast wyłapane i skomentowane. I to jest właśnie fantastyczne - mówi.
Młoda artystka nie poprzestaje na pracy w teatrze. Związała się też z macierzystą szkołą teatralną, gdzie zaraz po obronie pracy magisterskiej zaczęła prowadzić zajęcia ze studentami I i II roku. Uczy gry aktorskiej w planie lalkowym i gry aktorskiej jawajką.
- Ta praca daje ogromną satysfakcję - mówi aktorka. - Od teatru różni się tym, że tu efekty pracy są konkretne i od razu widoczne: kiedy student uczy się czegoś nowego, kiedy przestaje popełniać błędy. Staram się to robić jak najlepiej, bo mam świadomość, że wychowuję swoich przyszłych kolegów.
Pani Mariola myśli też o reżyserii.
Na razie przygotowuje się do tego teoretycznie. Nie ma jeszcze odwagi, by przenieść swoje pomysły na scenę, ale wie, że kiedyś to nastąpi.
- W teatrze lalek robi się albo bardzo dobre, albo bardzo złe przedstawienia - mówi. - Zły spektakl jest zrobić łatwo. Boję się tego ryzyka.
Chociaż nie wyobraża sobie, by mogła w życiu robić coś innego niż grać, nie zarzeka się, że zostanie w teatrze lalek na zawsze. Kiedy pojawi się okazja wystąpienia w "dramacie", na pewno z niej skorzysta
- Jestem otwarta na nowe wyzwania.
Ciągle chcę się uczyć, a każda rola powinna wnosić coś nowego.
Na razie żyje samym teatrem. Nic dziwnego, gdy za męża ma się także aktora. Norbert Kaczorowski, po tej samej uczelni, jest teraz także jej kolegą na scenie. Pani Mariola mówi, że to nie zawsze bywa szczęśliwe, bo z konieczności wszystko, co dzieje się w teatrze, natychmiast zostaje przeniesione na grunt domowy.
Zapytana o marzenia, nie wymienia żadnej roli, sceny, na której chciałaby zagrać, czy podróży na koniec świata.
- Chciałabym, żeby ludzie lubiący chodzić do teatru dramatycznego chętnie odwiedzali też teatr lalek - mówi. - Chciałabym udowodnić niedowiarkom, że to nie jest gorszy rodzaj teatru, a praca tu wymaga ogromnego warsztatu aktorskiego. Bo to naprawdę trudne, by emocje, które budują się w człowieku, przenieść na formę, na lalkę, i żeby to było prawdziwe. Trzeba dać szansę "lalkom" - przekonuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska