Sześcioosobową rodzinę państwa Hermanzów z Opola utrzymywał tylko pan Rafał. Jego żona Małgorzata poświęciła się wychowaniu synów: Adriana, Beniamina, Dawida i Patryka.
Rafał Hermanza, z zawodu budowlaniec, na własnej skórze odczuwał skutki kryzysu, który dotknął tę branżę. Często zmieniał pracodawców, a pieniędzy było coraz mniej. Rodzina z trudem wiązała koniec z końcem, brakowało nawet na bieżące rachunki. Na domiar złego, pod koniec minionego roku ostatni z pracodawców rozpłynął się w niebycie, wraz z pensją za trzy miesiące.
- Bieda może dotknąć każdego - mówiła pani Małgorzata podczas ubiegłorocznej opolskiej Wigilii dla Samotnych, Bezdomnych i Potrzebujących. - Trzy miesiące temu do głowy by mi nie przyszło, że tu przyjdziemy, a tylko tyle trzeba było, by i nam zajrzała w oczy...
- Na szczęście od trzech dni znów mam pracę - cieszył się pan Rafał. - A to dla nas wszystkich najpiękniejszy prezent pod choinkę.
Jak pomóc
Jak pomóc
Każdy, kto chciałby pomóc rodzinie państwa Hermanzów, proszony jest o kontakt telefoniczny z redakcją nto pod numerem 77 44 32 613.
Niestety, względny spokój rodziny Hermanzów nie trwał długo. Umowa o pracę wygasła 28 lutego, a zaledwie dzień później, bezrobotny już Rafał Hermanza wpadł pod samochód w pobliżu Centrum Handlowego Turawa Park. Doznał skomplikowanych złamań obu nóg i ręki. W szpitalu spędzi miesiąc, a potem czeka go być może nawet rok rehabilitacji.
- Na szczęście jeszcze przez miesiąc ważne jest ubezpieczenie zdrowotne - mówi pan Rafał. - Martwię się jednak bardzo o żonę i synów. Skąd wezmą pieniądze na życie, zanim ja wrócę do zdrowia. Co robić, żeby nie odcięto im światła i wody...
Pani Małgorzata bardzo chciałaby pójść do pracy, ale nie może zostawić synów bez opieki. 11-letni Patryk, 10-letni Adrian i 7-letni Beniamin chodzą do podstawówki, a 6-letni Dawid do przedszkola.
Dwaj chłopcy mają problemy ze zdrowiem, wymagają stałej opieki lekarskiej. Ato też kosztuje. Najstarszy, Patryk po urodzeniu był w ciężkim stanie. Miał m.in. rozszczep twarzy i nieprawidłowo wykształcone jelita. Chłopiec przeszedł już kilka poważnych operacji. Jest pod opieką lekarzy z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Pani Małgorzata musi co 2 - 3 miesiące jeździć z nim do stolicy. Wkrótce Patryka czeka kolejny zabieg, którego celem będzie zasklepienie podniebienia. Pod kontrolą specjalistów musi być także Beniamin. Jest nadpobudliwy, rozpoznano u niego ADHD. Stale musi przyjmować lekarstwa.
- Jest mi naprawdę ciężko, ale są dzieci i trzeba sobie jakoś radzić. Nie tracę jednak nadziei, że zły los się odwróci i kiedyś wreszcie odbijemy się od dna - mówi pani Małgorzata. - Oszczędzamy prąd, bo jesteśmy już bardzo zadłużeni i mamy teraz licznik "na kartę". Za opał na zimę zapłaciła opieka społeczna. Z opieki dostawaliśmy też 500 - 600 złotych miesięcznie, ale obawiam się, że teraz, kiedy mąż ma utrzymanie w szpitalu, ta kwota się zmniejszy. A już brakuje nam wszystkiego: ubrań, środków czystości, a także żywności.
Po wielu bezskutecznych próbach skontaktowania się z nieuczciwym pracodawcą, Rafał Hermanza złożył na niego skargę w Państwowej Inspekcji Pracy w Opolu. Liczył na to, że sam fakt rozpoczęcia kontroli, jaką inspekcja przeprowadza w takich przypadkach, skłoni przedsiębiorcę do uregulowania zaległości. Opolska placówka przekazała sprawę katowickiemu okręgowi PIP, bo firma, która zalega z wypłatą, ma siedzibę w Dąbrowie Górniczej.
- Wygląda na to, że on się chowa nie tylko przed moim mężem - mówi pani Małgorzata. - O ile wiem, inspekcja też nie potrafi go namierzyć, nawet pod podanym adresem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?