Do opolskich schronisk trafia mniej psów

Redakcja
– Jurek przez pół godziny starał się zjednać sobie Roksi i udało mu się – mówi mama chłopca, Anna Zembaczyńska, która we wtorek przygarnęła z opolskiego schroniska półtorarocznego kundelka.
– Jurek przez pół godziny starał się zjednać sobie Roksi i udało mu się – mówi mama chłopca, Anna Zembaczyńska, która we wtorek przygarnęła z opolskiego schroniska półtorarocznego kundelka. Paweł Stauffer
Opolanie mają więcej serca dla zwierząt. Do schronisk trafia mniej psów i łatwiej znajdują nowych właścicieli.

W tym roku w działających na Opolszczyźnie schroniskach jest mniej zwierząt niż zwykle. To nowe zjawisko.

- Ludzie chętniej adoptują zwierzęta, są bardziej wrażliwi na ich krzywdę - mówi Dorota Skupińska z opolskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt (jest tam o około 20 proc. mniej bezdomnych psów niż rok temu).

- Gorąco namawiam do adoptowania psów ze schroniska - mówi Anna Zembaczyńska, która wczoraj w opolskim azylu przygarnęła 1,5-rocznego kundelka "po przejściach". - Widać, że Roksi wiele wycierpiała, była bita. Teraz czas na odmianę jej psiego losu. Wielu ludzi stać na taki dobry uczynek, zachęcam więc, by adoptowali psiaki, w zamian zyskają wiernych przyjaciół.

- Troskliwym ludziom oddajemy teraz psy stare, nawet ślepe - dodaje Dorota Skupińska. - A wcześniej Opolanie chcieli brać przede wszystkim młode, zdrowe i najlepiej rasowe psy...

W minionych latach w styczniu do schronisk trafiały często mikołajkowe i gwiazdkowe "prezenty".

Dziecko, które wymarzyło sobie psa, nie opiekowało się nim, a rodzice nie mogli lub nie chcieli przejmować tych obowiązków ani też ponosić dalszych kosztów utrzymania "prezentu". - A przecież pies chce nie tylko wychodzić na spacer, ale i jeść, trzeba go też szczepić - dodaje Skupińska.

Dlatego pracownicy schronisk byli szczególnie niechętni zjawisku "szczeniak pod choinkę". - Proponowaliśmy, aby ludzie przemyśleli swoją decyzję i przyszli jeszcze raz - mówi Teresa Rosiak ze schroniska w Kędzierzynie-Koźlu (obecnie jest tam około 70 psów, rok wcześniej - 100). - Dzięki temu w tym roku nie zdarzyły się zwroty "prezentów".

Podobną metodę z równie dobrym skutkiem zastosowano w schronisku opolskim.

- Dużo dobrego zrobiły też powszechne akcje czipowania psów - dodaje Teresa Rosiak. - Okazuje się, że niektóre psy, które do nas trafiają, wcale nie są bezdomne, po prostu zginęły swym właścicielom i szybko do nich wracają.

Na świadomość ludzi ma też na pewno wpływ nagłaśnianie i piętnowanie przypadków znęcania się nad zwierzętami.

- Tych przypadków wcale nie jest więcej, ale teraz spotykają się z coraz surowszymi karami - mówi Dorota Skupińska. - Wyższe wyroki za takie czyny działają wychowawczo i odstraszająco. Zmienia się nasza mentalność, mam nadzieję, że to jest trwałe zjawisko.

Za znęcanie się nad zwierzętami sądy mogą wymierzać karę nawet trzech lat więzienia. Niedawno mieszkaniec Oświęcimia został skazany na rok pozbawienia wolności za to, że wyrzucił swojego psa przez okno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska