Jak to zwykle bywa w tym sporcie - który jest przewrotny – wygrywa ten, kto zagrał lepiej w obronie. I w zasadzie na tym cały tekst mógłby się zakończyć. Opolanie nie byli gorsi od rywala, stwarzali swoje okazje, ale fenomenalny w bramce okazał się bramkarz warszawskiej Legii – Warszawski. Goście mieli kilka sytuacji, jednak w przeciwieństwie do rywala cechowała ich bardzo dobra skuteczność, która finalnie była warta 3 punkty.
Pierwsze minuty to szaleńczy atak gospodarzy. Mało kiedy piłka przekraczała linię połowy boiska. W ten oto sposób już w 5. minucie spotkania padła bramka. Tyle, że dla gości… Była to ich pierwsza stworzona szansa, a piłkę do bramki wpakował Grzyb. Dotychczasowa skuteczność – 100%. Był to moment, w którym Legia nieco się przebudziła, a gra stała się bardziej wyrównana.
Wielka determinacja i twarda gra opolan nie przeradzała się jednak w klarowne okazje, a faule, które raz po razie brali na siebie zawodnicy drużyny gości. To doprowadziło do szóstego przewinienia, które – ku uciesze warszawiaków – pośrednio zamienił na bramkę Milewski. Stało się to w 17. minucie spotkania. Widać było chęć na odrobienie strat, ale najpierw Chuva delikatnie się pomylił, a później strzał Fila świetnie wybronił Tomasz Warszawski. Pod koniec pierwszej części zagrozić chciał Elsner, który podjął próbę z dystansu. Niestety chybił.
Nie było to wymarzone 20 minut dla Dremana, ale otwarcie trzeba przyznać, że naszej ekipie zabrakło nieco szczęścia, choć rywale też byli znakomicie usposobieni. To jednak nie był koniec, pozostało 20 minut do odwrócenia losów spotkania.
Do 22 minuty było relatywnie spokojnie. Właśnie wtedy Milewski zmarnował okazję do strzelenia drugiej bramki w meczu. Kibice na Stegu Arenie odetchnęli, ale nie na długo. Zaledwie 30 sekund później Burduja wyciąga piłkę z siatki, a z bramki cieszy się Knajdrowski. Kolejne minuty to ataki gospodarzy, jednak cóż z tego, jeśli są nieskuteczne. Najbliżej zdobycia bramki był Vini, który w 29. minucie posłał piłkę w słupek, a chwilę później w poprzeczkę.
Dalsza część zawodów przebiegała pod dyktando Dremana, który mimo usilnych starań nie potrafi się wstrzelić. Być może sytuacja by się odmieniła, gdyby arbiter odgwizdał rękę legionisty we własnym polu karnym. Była to jednak 38 minuta, w związku z czym nie ma sensu gdybać co by się stało, gdyby interpretacja sędziego okazała się właściwa. Na sam koniec spotkania golkiper gości ponownie utwierdził nas w przekonaniu, że był dzisiaj nie do przejścia.
Bardzo dobry mecz przyjezdnych, którzy w elicie zanotowali już drugie zwycięstwo. Dreman, który mógł wygrać ten mecz, niestety musi przełknąć gorycz porażki. Świat się jednak nie wali. Opolska ekipa już w najbliższy weekend zmierzy się z GI Malepszy Futsal Leszno, gdzie będzie chciała sobie udowodnić, że dzisiejszy mecz to tylko wypadek przy pracy.
Skład wyjściowy:
Dreman Opole Komprachcice: Burduja (Lach) – Lutecki, Grzywa, Fil, Elsner – Luiz, Ivanov, Opatowski, Chuva, Barysch, Fernandes, Vini, Szypczyński
Legia Warszawa: Warszawski (Taradejna, Santillana) – Knajdrowski, Olczak, Szymaczak, Milewski – Tarnowski, Jarosz, Mietlicki, Grzyb, Och, Turkowyd, Szafrański
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?