Dobra jak Mirela

Fot. Sławomir Mielnik
Skończyła liceum, ale nie zrywa kontaktu z osobami, którym pomaga. Chce studiować pedagogikę.
Skończyła liceum, ale nie zrywa kontaktu z osobami, którym pomaga. Chce studiować pedagogikę. Fot. Sławomir Mielnik
Sukces. W tym roku skończyła strzelecki ogólniak z wysoką średnią. W wolnym czasie pomaga dzieciom. Za to trafiła do grona Ośmiu Wspaniałych w kraju.

To święty człowiek - tak o Mireli Lubińskiej mówi Jadwiga Wdowik, nauczycielka w strzeleckim liceum ogólnokształcącym i opiekunka szkolnej grupy wolontariuszy.
Tato nastolatki, Jerzy Lubiński, przekonuje, że córka we krwi ma pomaganie innym. Urodziła się w rodzinie społeczników. Pan Jerzy działał m.in. w PCK. Teraz jest sołtysem w strzeleckiej dzielnicy Mokre Łany. Jego żona prowadzi tam świetlicę. - Mirelka i starsza Basia od najmłodszych lat były przyzwyczajone do tego, że komuś trzeba pomóc, zrobić coś, nie czekając na zapłatę - mówi.

Mirela (uśmiechnięta buzia, iskry w oczach, energiczne ruchy, mocny głos) mówi, że zawarła z rodzicami układ. -Dopóki moja działalność nie będzie kolidowała z nauką, to mogę robić to dalej.
Pogodziła uczenie się z pomaganiem słabszym i chorym, choć sama nie jest zdrowa jak rydz. Rozmawiamy w opolskim szpitalu, gdzie Mirela trafiła na badania.
Od nauczycieli i dyrektora też dostała wolną rękę. Obiecała tylko, że nie narazi na szwank imienia szkoły. A mogłaby, na przykład sprzeniewierzając pieniądze, które zdobywa na leczenie poparzonej kilkuletniej Ani. Mireli to jednak nie w głowie. 2 tys złotych stypendium, które dostała z Business Centre Club, wydała na zakup pomocy dydaktycznych dla dzieci i na dojazdy z Anią do lekarza.
Anię poznała dzięki ks. Józefowi Krawcowi. To on zachęcił licealistki od odwiedzania "Barki" (dom dla osób, które znalazły się w trudniej sytuacji) i pomagania dzieciom mieszkającym tam w nauce. Mirela wzięła pod opiekę Michała iAnię. Z dziewczyną długo się zaprzyjaźniała. - Na początku dużo opowiadałam Ani o sobie, a ona odpowiadała pojedynczymi zdaniami. Nie miała do mnie zaufania - wspomina nastolatka.
Podkreśla, że największą nagrodą dla niej był dzień, kiedy Ania któregoś dnia na odchodne powiedziła jej "cieszę się, że przyjechałaś". - Zaczęłam płakać - wspomina Mirela.
Teraz zbiera pieniądze na przeszczep skóry poparzonej dziewczynki. Po konsultacjach lekarze oszacowali, że trzeba na to około 100 tys. zł. Strzelczanka dzwoni więc po fundacjach. Zapewnia, że rozliczy się z nimi co do grosza. - Raczej mi nie odmawiają - mówi Mirela.
Jadwiga Wdowik:- Mirela ma tę rzadką zaletę, że jak widzi niesprawiedliwość,ludzką krzywdę, to potrafi głośno o tym mówić. Myślę, że taką zasadę wyniosła z domu.
Nauczycielka liczy, że absolwentka pomoże jej w prowadzeniu grupy szkolnych wolontariuszy. Mirela szykuje się na studia pedagogiczne: do Opola albo Wrocławia. Chiałaby potem pracować z dziećmi niepełnosprawnymi albo z wychowankami domów dziecka. Nie odstaraszają ją niskie zarobki pedagogów. - Nie twierdzę, że pieniądze są nieważne, ale bardziej istotna dla mnie jest satysfakcja z pracy - podkreśla.

Za działalność charytatywną (pomoc w prowadzeniu świetlicy w sołectwie Mokre Łany, praca z dziećmi z "Barki" i niepełnosprawnymi ze stowarzyszenia Ognik) Mirela znalazła się w gronie Ośmiu Wspaniałych w kraju. W środę odbierała za to gratulacje w opolskim urzędzie marszałkowskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska