Dużo pasji, pracy i radości

Fot. Beata Szczerbaniewicz
- Co roku dodajemy do ogrodu coś nowego: wiatrak, mostek, bocianie gniazdo - pokazują Urszula Wiencek i jej mama Hildegarda Nowicka z Gogolina.
- Co roku dodajemy do ogrodu coś nowego: wiatrak, mostek, bocianie gniazdo - pokazują Urszula Wiencek i jej mama Hildegarda Nowicka z Gogolina. Fot. Beata Szczerbaniewicz
W gminie Gogolin od lat organizowany jest letni konkurs "Piękne ogródki". Wyniki ogłaszane są tradycyjnie na dożynkach.

W tym roku uhonorowano aż 18 gospodarstw, z czego trzy otrzymały wyróżnienie pierwszego stopnia: państwa Teresy i Norberta Globiszów z Zakrzowa, Urszuli i Norberta Wiencków z Gogolina i Ireny Morawiec z Kamienia Śląskiego. Nagrody w konkursie są rzeczowe: ekspresy ciśnieniowe do kawy, suszarki do owoców, tostery... Tym, co dla laureatów najważniejsze. jest jednak docenienie ich pasji i pracy.

Aby mieć ogród jak z żurnala. trzeba mu nie tylko poświęcić wiele czasu, wysiłku i pieniędzy, ale przede wszystkim oddać serce.
- Wiem, że gdyby przeliczyć finansowo wszystko, co tu włożyliśmy przez te cztery lata, mielibyśmy nowe auto - przyznaje Teresa Globisz z Zakrzowa. - Same rachunki za wodę w sezonie wzrastają nam czterokrotnie. W zimie płacę 50 złotych za kwartał, latem - 200. Ale podlewać trzeba, to przecież najważniejsze. Dzięki temu, że kupiliśmy zraszacze, oszczędzam przynajmniej czas na chodzenie z konewką. I tak bywają dni, że spędzam na pracy w ogrodzie dosłownie cały dzień: od rana do wieczora. Już teraz hoduję rozsady na przyszły rok: niezapominajki, goździki, bratki, a pod folią - byliny, zimą w domu - fuksje i pelargonie.

- Piękny ogród wymaga wiele pracy i pieniędzy - mówi Teresa Globisz
z Zakrzowa.

(fot. Fot. Beata Szczerbaniewicz)

DZIECI SĄ DUMNE
Wśród 18 wyróżnionych w gminnym konkursie oprócz ogrodów przydomowych znalazła się jedna szkoła - z Górażdży, która zgłosiła do przeglądu swój skalniak. Jak wyjaśnia dyrektor Renata Najwer, powstał on jako ścieżka dydaktyczno-przyrodnicza nakładem pracy dzieci i nauczycieli. Skalniak jest spory (10 X 15 m), rosną tu tuje, świerki, pięciorniki, petunie, niecierpki, studentki, pośrodku stoi karmnik dla ptaków. Otrzymał wyróżnienie drugiego stopnia.
- Dzieci są bardzo dumne, a my cieszymy się z nimi - mówi Renata Najwer. - Najpierw uczyliśmy je jak upiększać swoje otoczenie i dbać o przyrodę, potem, że kwiaty trzeba pielęgnować i sumiennie podlewać. Teraz przekonały się, że ten trud jest doceniany.

Pani Teresa ma dużo czasu na swoją pasję, bo nie pracuje zawodowo. Mąż - murarz na kontrakcie w Niemczech kiedy przyjeżdża do domu. też każdą wolną chwilę spędza w ogrodzie. To on jest pomysłodawcą i wykonawcą wszystkich ogrodowych ozdób i atrakcji: oczka wodnego z mostkiem, murowanej z piaskowca studzienki, drewnianej taczki na kwiaty, karmnika, pergoli, skalniaka... Ona dba o kwiaty, ozdobne drzewka i krzewy. Jest tak związana emocjonalnie z ogrodem, że nigdzie nie chce wyjeżdżać, choćby na krótko.
- Pojechali latem na tydzień na wczasy, bo ją zmusiliśmy, dziecku obiecała - opowiada teściowa Łucja Globisz. - Codziennie dzwoniła i pytała o kwiaty, bo mi nie dowierzała, że też umiem ich doglądać.

Pasjonaci ogrodów najczęściej zajmują się nimi całymi rodzinami i generalnie nie korzystają z usług ogrodnika: sami sieją, flancują i rozmnażają rośliny. Tak jest również w rodzinie Wiencków z Gogolina.
- Mieszkam w tym domu od 40 lat - mówi Urszula Wiencek. - Kiedy byłam dziewczynką, nie przepadałam za pracą w ogródku, to była pasja mojego ojca. On sam zrobił tu z drewna pierwszy wiatrak i miniaturę pałacu na wzór Mosznej, pierwsze małe oczko wodne, które już po jego śmierci powiększyliśmy na staw rybny, zamontowaliśmy, podświetlaną na kolorowo fontannę i mostek. Tego bakcyla złapałam dopiero, jak sami z mężem przejęliśmy odpowiedzialność za ogród. Co roku coś nowego tu dodajemy: bocianie gniazdo, krasnoludki, korzenie... W przyszłym roku chcemy budować altanę. Teraz próbujemy zarazić pasją dzieci. Pracujemy wszyscy razem. Zawsze jest co robić: podlewanie, pielenie, sadzenie, okopywanie... Minimum 15 godzin tygodniowo. Ale my pracujemy dla własnej satysfakcji. Tutaj odpoczywamy. I dumni jesteśmy, kiedy ludzie przystają za płotem i podziwiają. Kilka razy zdarzyło się, że Niemcy robili zdjęcia.

Są jednak i wyjątki od reguły, które pokazują, że piękny ogród może mieć także amator wcale nie obeznany w tajnikach ogrodnictwa. Takim wyjątkiem jest Irena Morawiec z Kamienia Śląskiego, której nie przeszkadzają nawet długie bordowe paznokcie, pielęgnowane systematycznie u manikiurzystki:
- Ubieram gumowe rękawice. Ogród założył mi wynajęty przed laty ogrodnik i nawet nie znam nazw moich roślin - przyznaje szczerze pani Irena. - Ale uwielbiam je i sumiennie pielęgnuję według jego wskazówek. Jak się ma dom, nie ma rady, trzeba zadbać i o ogród, bo on jest jak ładne ubranie dla kobiety. Do konkursu zgłosili mnie sąsiedzi, czym sprawili mi największą przyjemność. Nie dlatego, że wygrałam - po prostu cieszę się, że mój ogród się ludziom podoba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska