Targi nto - nowe

Dyktatura SLD

Z prof. Pawłem ŚPIEWAKIEM, socjologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Krzysztof ZYZIK

- Prawo i Sprawiedliwość chce zaapelować do ludzi, by wyszli na ulice i demonstracjami wymusili odejście kryminogennej, jak twierdzi poseł Ludwik Dorn, ekipy premiera Millera. Jak pan ocenia podobne inicjatywy?
- Taką formę nacisku społecznego uważam za dopuszczalną, a nawet pożyteczną. W Polsce mamy w tej chwili do czynienia z dyktaturą parlamentarną. SLD i wspomagający tę partię członkowie Samoobrony rządzą wbrew opinii publicznej i interesowi państwa, łamią reguły praworządności. Rządy ekipy Leszka Millera to tragedia narodowa. Mam dziś podobne poczucie bezsilności, jakie miałem w PRL. Wielu ludzi czuje się dziś w Polsce jak w latach 80., nic nie ma sensu, nic nie można zmienić.
- Znany intelektualista Antoni Pawlak wzywa do akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa, w proteście przeciwko arogancji i bezprawnym działaniom władzy. "Pluj na ZUS!" - apeluje w felietonie w "Newsweeku", protestując przeciwko obowiązkowi udokumentowania przebiegu pracy, jaki urzędnicy nałożyli na obywateli.
- Podobnie wypowiadał się prof. Król, ale to jest trochę takie puste gadanie. Wiadomo, że niezwykle trudno jest wystąpić pojedynczemu człowiekowi przeciwko państwu, które ma wszelkie instrumenty, aby go zmusić do posłuszeństwa. Kiedy mały przedsiębiorca nie zapłaci ZUS, to wejdzie do niego izba skarbowa. Kiedy to samo zrobi duży zakład, to państwo weźmie kawałek mojego podatku i dołoży temu zakładowi. Dlatego rozumiem podobne apele jako chęć ukazania absurdalności działań państwowych. Sytuacja w ZUS jest faktycznie skandaliczna. Przecież ten ich wymóg dokumentowania pracy jest źródłem wielkich dochodów firm prawniczych, które zarabiają na archiwizowaniu i udostępnianiu tych danych.
- Jak pan przyjął kolejną aferę związaną z SLD - przeciek informacji o planowanej akcji policji od posła tej partii do gangsterów, w efekcie którego, co przyznał prokurator Olejnik, policjanci mogli stracić życie.
- To jest sprawa najwyższej wagi. Ona odsłoniła w sposób absolutnie jawny, że w Polsce istnieje mafia. Czyli instytucja, która ma charakter przestępczy, ale jednocześnie jest ściśle związana z systemem władzy państwowej. Próby wykręcenia się premiera i jego ministrów od odpowiedzialności i zrzucanie winy na lokalną policję jest obraźliwe, nie tylko dla tych policjantów, których życie zostało narażone. Sprawa starachowicka pokazuje, że część aparatu SLD ma głęboki związek ze zorganizowaną przestępczością.
- Przy okazji tej sprawy wyszło na jaw, że doradcą wiceministra Sobotki ds. kontaktów z policją jest były główny kadrowiec SB.
- Podobne informacje już nawet nie dziwią, wiadomo, że w SLD rządzą pogrobowcy komunizmu. Oni jeszcze kilka lat temu się z tym kryli, a ostatnio coraz częściej okazują dumę ze swych politycznych korzeni. Świadczy o tym choćby owacyjne przyjęcie generała Jaruzelskiego na zjeździe SLD.
- Dlaczego prezydent, kreowany na europejskiego męża stanu, zawodzi w tych trudnych czasach?
- Bo mieliśmy zbyt wielkie oczekiwania w stosunku do tego człowieka. Kwaśniewski od strony charakterologicznej nie jest żadnym mężem stanu. Są ponadto przypuszczenia, że prezydent jest szachowany przez liderów SLD. Jeszcze przed kongresem tej partii eseldowscy członkowie sejmowej komisji śledczej nie widzieli przeszkód przed przesłuchaniem prezydenta. Po kongresie, na którym Kwaśniewski bratał się z Millerem, wszyscy oni głosowali przeciwko przesłuchaniu prezydenta. Jest też powód konstytucyjny bierności prezydenta. Aleksander Kwaśniewski pisał konstytucję "pod Wałęsę", aby mu ograniczyć władzę. Kiedy sam został prezydentem, okazało się, że nie ma narzędzi.
- Sprawa Rywina miała wstrząsnąć polską klasą polityczną, miała doprowadzić do oczyszczenia życia publicznego. Nic się takiego nie stało. Poseł Jagiełło z Kielc zadzwonił do gangsterów kilka miesięcy po ujawnieniu propozycji Rywina. Wychodzą na jaw kolejne afery, posłowie niemal codziennie rozbijają się po pijanemu...
- Millerowi bardzo pomogła wygrana w referendum, on dzięki temu trwa, choć zupełnie już nie panuje nie tylko nad państwem, ale nawet nad swoją partią. Działacze SLD w terenie robią co chcą, są całkowicie bezkarni. To całe napinanie muskułów premiera jest zabawą czysto medialną. Otrzeźwieniem mogą być tylko następne wybory, które - mam nadzieję - SLD przegra.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska