Te statystyki są nawet troszkę zaniżone, bo jeśli chodzi o Opolszczyznę, to sytuacja jest poważniejsza - twierdzi Barbara Hamryszak, konsultant wojewódzki ds. stomatologii. - U nas rzadko widzi się dziecko do szóstego roku życia, które nie ma choćby zalążków próchnicy. A w przypadku dzieci powyżej 12 lat problem ten dotyczy blisko 90 procent nastolatków!
Jednym z głównych czynników sprzyjających próchnicy zębów jest dieta nadmiernie bogata w węglowodany, czyli jedzenie zbyt dużej ilości słodyczy, chipsów, żelków, paluszków. Oblepiają one zęby, co powoduje fermentację i szkodliwe działanie kwasów na szkliwo. Zgubne jest podjadanie słodkości między posiłkami.
- To niby powszechnie wiadomo, ale wybór słodyczy jest tak ogromny, są stosunkowo tanie, a poza tym ani dzieci, ani rodzice żadnych przestróg nie biorą sobie do serca - podkreśla Barbara Hamryszak. - Zgubne dla zębów są też soki. Tymczasem zauważyłam, że uczniowie przynoszą do szkoły całe butelki lub kartony i popijają soki przez cały dzień.
Jak dodaje dr Hamryszak, soki są zdrowe ze względu na zawartość witamin i minerałów, ale wskazany jest umiar. Można je pić, ale np. tylko do głównego posiłku.
- Szkodliwa jest też coca-cola, jeśli dziecko pije jej dużo i odpowiednio często nie myje zębów - dodaje Maciej Kasperek, opolski stomatolog. - Ponadto na liście przekąsek, które są poważnym zagrożeniem dla uzębienia najmłodszych, należy też umieścić popcorn, chrupki kukurydziane, orzeszki, lizaki, wszelkie ciągutki oraz wielosmakowe sucharki.
Na Zachodzie powstała nawet nowa moda: rodzice urządzają dzieciom "słodkie soboty" lub "słodkie niedziele" i tylko wtedy pozwalają im jeść słodycze. W Polsce świadomość szkodliwości słodyczy jest mizerna.
Do próchnicy dochodzi też z powodu złej higieny jamy ustnej. Chociaż każda reklama pasty do zębów w telewizji czy w kolorowych czasopismach zachęca do mycia zębów, w praktyce bywa z tym różnie.
Z badań wynika, że około 4 milionów dorosłych Polaków nie myje zębów lub robi to sporadycznie. To skąd najmłodsze pokolenie ma czerpać wzorce?
- Próchnica nie pojawia się nagle, dlatego można jej zapobiec - zaznacza dr Barbara Hamryszak. - Do tego jednak potrzebna jest również właściwa opieka stomatologiczna, odpowiednia liczba gabinetów, a z tym jest u nas problem.
Kiedyś o stan uzębienia uczniów dbali stomatolodzy zatrudnieni w wielu szkołach podstawowych i średnich. Leczyli zęby za darmo, jak też prowadzili szereg pożytecznych akcji profilaktycznych. Teraz takie gabinety to już rzadkość. Wyjątek stanowi stolica województwa.
- W Opolu jest obecnie 9 szkolnych gabinetów stomatologicznych, dostęp do nich jest wystarczający - ocenia Barbara Hamryszak, która przyjmuje uczniów trzy razy w tygodniu w SP nr 14. - Jeśli dziecko nie zostanie przyjęte w danym dniu, to może przyjść w następnym. Natomiast gorzej wygląda to w powiatach.
Z danych opolskiego NFZ wynika, że ani jednego gabinetu stomatologicznego w szkołach nie mają powiaty: kluczborski, oleski, strzelecki, namysłowski i opolski. A w pozostałych jest tylko jeden gabinet, np. dzieci z powiatu głubczyckiego muszą jeździć do Kietrza, z prudnickiego - do Białej Prudnickiej, a z krapkowickiego - do Gogolina. Nietrudno się domyślić, że nie każdemu to odpowiada, bo nie każdy rodzic ma czas czy samochód, by dowieźć dziecko.
- W Namysłowie i Kluczborku nie ma gabinetów w szkołach, ale stomatolodzy podpisali tam kontrakty wyłącznie na przyjmowanie dzieci - wyjaśnia dr Anna Szczombrowska z opolskiego NFZ. - To powinno rozwiązać problem. Poza tym są jeszcze cztery szkolne gabinety w Nysie oraz trzy w Brzegu i jeden w Lewinie Brzeskim. Naszym zdaniem to wystarcza. Opolszczyzna wygląda pod tym względem o wiele lepiej niż inne województwa...
Dentyści do otwierania gabinetów w szkołach nie są chętni, bo im się nie opłaca.
- Stary sprzęt już się zużył, bo nikt go nie odtwarzał - mówi dr Anna Szczombrowska. - Teraz stomatolog musi w gabinet sam zainwestować, żeby go uruchomić. Jeśli to zrobi, to chciałby też w nim przyjmować oprócz uczniów pacjentów prywatnych. Tymczasem szkoły są zamykane najpóźniej o 18.00, więc gabinet też musiałby być zamknięty.
Niekorzystny skutek zmian jest taki, że lakowanie zębów, zapobiegające próchnicy, odbywa się tylko w tych szkołach, gdzie jest gabinet. Natomiast fluoryzację oddano w ręce pielęgniarek - jeśli szkoły je zatrudniają...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?