Mało tego. Ostatnie kilometry do Głogówka przejechaliśmy w towarzystwie ochotnika-przewodnika, który zadzwonił do nas i zapytał, czy nam nie nudno samym pedałować.
W Głogówku z panią wiceburmistrz i jej młodą ekipą zjedliśmy sałatkę, tak że moglibyśmy zacząć pisać kulinarny przewodnik po regionie. A czeka nas jeszcze obiecany kołacz, ale nie wyjawimy gdzie, bo "telewizory" za nami jeżdżą, a oni, chudziny, głód mają w oczach…
W szczerym polu, gdzie jak okiem sięgnąć ni żywego ducha, urządziliśmy sobie kraksę. Jeden, wbrew upodobaniom, skręcił w lewo - drugi w prawo. Urwał się błotnik w jednym z rowerów. Ale to mała strata, bo lało, że i błotnik by nie pomógł.
Postanowiliśmy odtąd nie zbaczać z jedynie słusznej, bo prostej drogi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?