Fismoll: "Moja muzyka to misja"

Anna Konopka
Anna Konopka
Fismoll, czyli Arkadiusz Glensk.
Fismoll, czyli Arkadiusz Glensk. Jędrzej Guzik
Fismoll, czyli Arkadiusz Glensk opowiada o klimacie swoich płyt, emocjach oraz inspiracjach muzycznych.

Wychowałeś się w Poznaniu, ale podobno Twoje korzenie wywodzą się bezpośrednio z Opola?
Tak, to w Opolu mam dziadków. Stamtąd też jest mój tato, który przeprowadził się do Poznania w celu kształcenia swojej muzykalności, poznał tam mamę i do dziś są razem. Gdzieś w międzyczasie powstałem ja.

Pochodzisz z bardzo muzycznej rodziny.
Wszyscy jesteśmy aktywni muzycznie. Tata był skrzypkiem, a mama wiolonczelistką. Grali w teatrze muzycznym.

Na muzykę więc byłeś skazany. Jesteś nią przesiąknięty od kołyski.
Może i nawet dosłownie (śmiech). Niewiele pamiętam, ale mam takie drobne wspomnienie z wczesnego dzieciństwa, jak ojciec uderzał kamertonem w łóżeczko i wciąż włączał przepiękną, często senną muzykę. W naszym domu zawsze było jej mnóstwo. W tle było słychać takich artystów, jak Enya, Grzegorz Turnau i dużo muzyki filmowej. Rodzice przez cały czas czegoś słuchali.

A od tego zwykłego słuchania, przyszła pora na praktykę. Uczyłeś się w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II stopnia im. Jadwigi Kaliszewskiej.
Rodzice mnie do tego namówili. Gdyby tego nie zrobili pewnie do dzisiaj biegałbym z chłopakami za piłką. Miałem 10 lat, gdy rozpocząłem naukę i wybrałem gitarę klasyczną.

Artystycznie ochrzciłeś się Fismoll. Podobno, to ciekawa historia...
Z moim nazwiskiem od zawsze był duży problem. Zawsze ktoś mi je przekręcał. Do końca życia pamiętać będę sytuację z malutkiego osiedlowego festynu, kiedy to postanowiłem wziąć udział w konkursie hulajnogi. Uczestników było czterech, na metę dojechałem jako ostatni, jako Arkadiusz Klęska. Nie było już Glenska, był Klęska (śmiech). Gdy więc trzeba było wybrać pseudonim sceniczny, mój tata przyszedł z pomocą. Przypomniał mi, że w dzieciństwie często śpiewałem w tonacji „fis-moll”, nie wiem dlaczego, tak jakoś wyszło i po prostu mi o tym przypomniał, bo to dobrze zapamiętał. Pomyślałem, że to oryginalne i od czasu gdy zacząłem umieszczać swoje piosenki na kanale You Tube podpisywałem się „Fismoll”.

Kiedy na poważnie zainteresowałeś się muzyką?
Na poważnie muzyką zainteresowałem się wtedy, gdy sam zacząłem tworzyć swoją. Niezwykle zafascynowała mnie kwestia producencka i realizatorska, z biegiem czasu rodzice, najczęściej pod choinkę, prezentowali mi nowy mikrofon, a to kabel, a to coś innego, co posłuży do nagrań. Zaczęło się to w momencie skończenia 14 lat i poznania muzyki Sigur Rós. Trwa to do dziś. Było to siedem lat ciągłego poznawania i jest niezwykle pomocne - przede wszystkim po prostu ciekawe i piękne.

Jeśli już mowa o płytach. Jak doszło do powstania debiutanckiego krążka „At Glade”?
Pomijając cały proces twórczy, wszelkie zmiany emocjonalne, które w człowieku zachodziły, sytuacje, o których chciało się pisać, mówić, zapamiętać - po prostu zadzwonił do mnie Robert Amirian i powiedział, że posłuchał moich „demówek” i chciałby byśmy się spotkali i wydali płytę. Gdybym miał opowiadać o wszystkim - nie skończyłbym na dwudziestu stronach.

Nagrałeś płytę i to nie jedną, a już dwie. Co więcej, jest zapotrzebowanie na Twoją muzykę. Wyszło więc na to, że jednak stajesz przed ludźmi na tak dużych i znaczących scenach, jak Open’er Festival. Jak się z tym teraz czujesz?
Często nie nie potrafię zrozumieć tego, co się dzieje. Stawiam na to, żeby skupić się na innych sprawach, jak rozwój emocjonalny i duchowy. Przez ten cały czas zostaję sobą, zachowując normy moralne. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że już w momencie, kiedy wydajesz pierwszą płytę, a ona osiąga niemal złoto, koncertów jest wyjątkowo dużo, to każdemu może odbić.

Ale Tobie sukces nie uderzył do głowy.
Traktuję swoją muzykę jako misję. Jestem bardzo wierzącym człowiekiem i wychodzę z założenia, że jestem tutaj po coś. Moim sukcesem będzie tak naprawdę to, że gdy będę już stary i umierający, uśmiechnę się do siebie i bliskich mówiąc, że żyłem szczęśliwie i jestem zadowolony ze swojego życia, bo dałem dużo ludziom, dałem ludziom siebie, pomogłem im jak mogłem.

Twoja muzyka jest odprężająca, refleksyjna. Piszesz o sobie, że interesuje Cię „wędrowanie i tęsknienie”. Do czego tęsknisz?
Jestem dość sentymentalny i melancholijny. Tęsknię do naprawdę wielu rzeczy, a bardzo często do tych, których nigdy nie doświadczyłem. Do miłości często, stabilności, do osób które były, a których już nie ma. Różnie to bywa.

Słyszymy to w Twoich tekstach, szczególnie na nowej płycie.
Otóż to.

Ale to są, jak twierdzą niemal wszyscy smutne płyty?
Ja nigdy nie będę wychodził od takiego stwierdzenia. Smutna jest śmierć człowieka, to, że chmara wierzących i kochających chrześcijańskiego Boga ludzi reaguje nienawiścią na wieść o imigrantach. To są smutne rzeczy. Moje płyty nie są smutne, spotykam się częściej ze stwierdzeniem, że „dają nadzieję”. Są po prostu refleksyjne.

Katarzyna Nosowska twierdzi,że „upłynniasz jej serce”. Twoja twórczość mocno działa na fanów i jak się okazuje uznanych już artystów . To chyba duży komplement?
Tak, pamiętam gdy się o tym dowiedziałem. To wyjątkowo miłe, że ta muzyka trafia nie tylko do ludzi mojego pokolenia, ale też tych, którzy starsi są nieraz od moich rodziców. Tak samo jak miłe jest to, gdy od tak uznanej i prawdziwiej artystki usłyszy się takie słowa.

Czy nie jest więc tak, że te uspokajające i refleksyjne dźwięki potrafią nami mocniej wstrząsnąć niż ostre i energetyzujące brzmienia?
Wszystko co mamy to emocje. Ludzie będą do końca świata wymyślać dziwne, niezrozumiałe nieraz dźwięki, performance, sztuki teatralne, nieraz filmy, ale zawsze oddziaływać będzie na nas to co sami w sobie możemy zobaczyć. Jestem prostym człowiekiem, poznałem już „sztukę wyższą” i to wolę pozostać przy tym co dla mnie zrozumiałe, przy tym co naturalne. A co do Twojego pytania - tak. Jeśli mówiąc o wstrząśnięciu masz na myśli wzruszenie, refleksję, coś głębszego, nienamacalnego.

Twoje najbliższe plany to...
Pozostać sobą i kochać życie, jakiekolwiek będzie.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska