Forma będzie na czas

Roman Stęporowski <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 606
Mirosław Szymkowiak (Fot. Andrzej Wiktor / fotorzepa)
Mirosław Szymkowiak (Fot. Andrzej Wiktor / fotorzepa)
Rozmowa z Mirosławem Szymkowiakiem, piłkarzem reprezentacji Polski i tureckiego Trabzonsporu.

Mirosław Szymkowiak to pewniak w kadrze Pawła Janasa. Po objęciu stanowiska selekcjonera Janas zapowiedział, że wokół Szymkowiaka będzie budować zespół. Tak będzie także na mundialu.

- Mistrzostwa świata to dla pana pierwsza i być może ostatnia wielka impreza. Co chciałby pan na niej osiągnąć?
- Mam trzydzieści lat, kilku zawodników jest starszych ode mnie, a następny mundial będzie za cztery lata. Większość z nas liczy, że będziemy w formie i zagramy w eliminacjach do mistrzostw Europy. W Niemczech bardzo bym chciał wyjść z grupy. Jeśli ten cel osiągniemy, to będziemy myśleć o kolejnych etapach. Z perspektywy czasu żałuję, że tak późno wyjechałem za granicę, bo być może gdybym grał w zagranicznym klubie, to trenerzy reprezentacji szybciej by mnie zauważyli. Zadebiutowałem w 1997 roku, ale przez sześć lat rozegrałem trzy mecze. Dopiero trener Paweł Janas dał mi szansę.

- Nie zyskiwał pan uznania innych selekcjonerów z powodu gry w Polsce?
- Jak się gra za granicą, to wszyscy uważniej patrzą na zawodnika. Każdy trener ma swoją wizję zespołu. Trener Janas powiedział, że widzi mnie w swojej wizji. Dzię-ki temu ja w kadrze się pewniej czuję. Wójcik czy później Engel też mieli swoich zawodników i stawiali na nich. Engel stawiał bardzo dobrze, bo awansował do mistrzostw.

- Ciężko się przebić do drużyny, która ma uznanie swojego selekcjonera.
- Naturalnie. Żałuję trochę, że nie dostałem powołania i nie sprawdzono mnie. Trener Engel tłumaczył, że często miałem kontuzje. W lidze ciągle grałem, ale widocznie byłem słabszy. Na pewno Piotrek Świerczewski był w formie. Radek Kałużny grał bardzo dobrze, strzelał bramki, a to w reprezentacji się liczyło.

- Często pan myśli o mundialu, układa w głowie mecze, które czekają polską reprezentację?
- Meczów sobie nie układam, ale o naszej reprezentacji myślę. Zastanawiam się, czy wystarczy nam czasu na przygotowanie i jestem dobrej myśli. Przed meczami eliminacyjnymi byliśmy ze sobą od 6 do 10 dni. Teraz zgrupowanie potrwa trzy tygodnie. To dużo czasu jak na reprezentację. Choć z drugiej strony może martwić sytuacja w klubach niektórych kadrowiczów. Nie wygląda ona tak, jak wszyscy byśmy sobie tego życzyli.

- Niepokoją pana ostatnie mecze reprezentacji?
- Ciężko je obiektywnie ocenić. Od kilku miesięcy nie graliśmy ze sobą meczu w optymalnym składzie. Ostatnim meczem w pełnym składzie był eliminacyjny pojedynek z Anglią. Choć w Mancheste-rze mnie nie było. Trener cały czas testuje zawodników. Ale od pierwszego dnia zgrupowania będzie pełne zaangażowanie, trener będzie się nam przyglądał, zobaczy kto jak się prezentuje. Jestem przekonany, że już w meczu z Kolumbią - który zakończy nasze główne zgrupowanie - skład będzie bardzo przybliżony do optymalnego.

- W porównaniu do eliminacji zespół stracił styl, pewność w tyłach i skuteczność.
- Zgadzam się z tymi zarzutami. Ale powtórzę, że w żadnym meczu z ostatnio rozegranych towarzyskich spotkań reprezentacja nie przypominała zespołu z eliminacji. Zawsze kogoś brakowało, graliśmy w fatalnych warunkach: z Ekwadorem w ulewie, z USA w śniegu. Mam nadzieję, że wszystko poukładamy i w Niemczech zagramy tak jak w eliminacjach. Wiemy, że to są mistrzostwa świata, wielka impreza, że w Polsce będzie nas oglądało kilkanaście mi-lionów kibiców. Każdy musi sobie zdawać z tego sprawę i wierzę, że serca do walki nam nie zabraknie, a to jest naszym atutem. My wirtuozami piłki nie jesteśmy, więc najważniejsze, żebyśmy oddawali serce do gry.

- Dobry wynik musicie wybiegać i wywalczyć na całym boisku. Dacie radę to zrobić w sytuacji, gdy wielu reprezentantów grzeje ławę w klubach?
- Myślę, że po to było ostatnie zgrupowanie we Wronkach i mecz z Wyspami Owczymi, by zawodnicy, którzy mniej grają w klubach, mo-gli wspólnie z trenerem Janasem popracować i zagrać mecz. Dla nich zaczął się miesięczny okres przygotowań do pierwszego meczu. W takim okresie można się spokojnie przygotować do turnieju. Ja w przerwie zimowej do rundy rewanżowej przygotowywałem się 12 dni i w lidze bardzo dobrze się czułem. Przecież zawodnicy, którzy nie łapali się do składów w klubach, cały czas trenowali, więc jakoś są przygotowani. Im brakuje tylko meczów, a my przed mistrzostwami sparingów będziemy mieli na tyle dużo, by wszystko z powrotem sklecić.

- Nie obawia się pan o partnerów z pomocy, którym może zabraknąć boiskowego ogrania?
- Wiem, że wiele osób na mnie liczy, bo czytam w internecie, co pisze się w prasie, ale nawet o tym nie myślę. Najpierw muszę sam powalczyć o to, by się załapać do pierwszego składu. Jesteśmy bardzo dojrzałym zespołem, większoćć chłopaków ma po trzydzieści lat. Jacek Krzynówek w tej rundzie trochę mniej grał, podobnie Kamil Kosowski, ale oni szybko dojdą do swojej wysokiej dyspozycji. To są ludzie, którzy potrafią pociągnąć grę, wygrywać pojedynki jeden na jeden. Z kolei Ebi Smolarek wszystkie mecze grał po 90 minut. Po ciężkim sezonie odpocznie i będzie bardzo przydatnym graczem. Dlatego jestem przekonany, że dojdziemy do siebie i złapiemy rytm. Będziemy trenować swoje schematy, które przygotowywaliśmy przed eliminacjami.

- Janas nie ma alternatywy dla Szymkowiaka. Jest pan mózgiem, wokół którego będzie budowany zespół.
- Skład będzie układany w zależności od taktyki. Jest wielu trenerów, najlepszych na świecie, którzy grają dwoma defensywnymi zawodnikami, uniwersalnymi, którzy też rozgrywają piłki. Dlatego nie jest powiedziane, że skład będzie budowany wokół mojej osoby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska