Fortuna 1 liga. Odra Opole szczęśliwie zremisowała z Widzewem Łódź 0-0

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Odra Opole - Widzew Łódź 0-0.
Odra Opole - Widzew Łódź 0-0. Łukasz Baliński
Pierwszy punkt w 2021 roku wywalczyli w środowy wieczór piłkarze Odry Opole remisując u siebie w zaległym meczu z Widzewem Łódź. I trzeba przyznać, że z takiego obrotu sprawy zadowoleni mogą być tylko ci pierwsi. Po kolei jednak...

Po dwóch porażkach z rzędu 1-2 sztab szkoleniowy opolan w składzie wyjściowym dokonał czterech zmian. Przynajmniej w porównaniu z poprzednim starciem, przegranym ze Stomilem Olsztyn. Jedna na pewno była wymuszona, bo za kartki pauzować musiał Piotr Żemło, w związku z czym na stoperze zastąpił go Mateusz Wypych. Kolejne roszady już takie oczywiste nie były albowiem na boisku nie było choćby Arkadiusza Piecha. Za to od pierwszych minut zagrali jeszcze Dawid Czapliński, Łukasz Winiarczyk i Rafał Niziołek.

Brak zgrania w szeregach miejscowych szybko stał się odczuwalny. Od początku warunki gry dyktowali bowiem łodzianie. Niemniej raz czy dwa bliski szczęścia był Dawid Kort. Najpierw w piątej minucie gry wpadł w pole karne po czym został przewrócony i domagał się „jedenastki”. Gwizdek sędziego jednak milczał. Po pół godzinie zmagań natomiast dobrze na jego głowę zagrał Adam Żak, ale ostatecznie piłka minęła słupek o centymetry. Gdyby leciała w światło bramki, Jakub Wrąbel byłby bez szans.

I to by było na tyle ze strony Odry. Znacznie aktywniejsi byli goście, jednak przeważnie z tej inicjatywy niewiele wynikało. Najlepsze okazje w ich szeregach marnował Paweł Tomczyk i to na potęgę.

Gdy mijał kwadrans przeniósł głową piłkę nad poprzeczką. 200 sekund później popędził spod linii bocznej na skos na spotkanie „oko w oko” z Mateuszem Kuchtą, ale z niemalże zerowego kąta huknął niczym rugbysta. Przy trzecim podejściu wydawało się że wreszcie dopnie swego. Goście ładnie rozprowadzili piłkę, ale jego strzał zablokował jeden z naszych defensorów.

To co jednak zmarnował były zawodnik Lecha Poznań 10 minut po przerwie to będzie długo śniło mu się po nocach. Widzew miał bowiem rzut karny i to właśnie Tomczyk podszedł do piłki. Jego intencje najpierw jednak kapitalnie wyczuł Kuchta, a potem jeszcze lepiej golkiper Odry spisał się przy dobitce napastnika gości. Co prawda za chwilę futbolówka znalazła się w siatce, ale sędzia dopatrzył się zagrania ręką łodzianina.

Rywale jednak nie odpuszczali, a sprawy w swoje ręce, a raczej nogi, wziął Przemysław Kita. Najpierw w dość ekwilibrystyczny sposób, stojąc tyłem do celu, uderzył z bliska minimalnie niecelnie, a potem ładnie podał do Łukasza Kosakiewicza. Próba tego ostatniego została jednak zablokowana. Piłkę meczową miał jeszcze Mateusz Michalski, ale w doliczonym czasie gry z linii „szesnastki” uderzył prosto w ręce Kuchty, którym swoim występem zrehabilitował się za wpadkę przy pierwszym golu piątkowego meczu ze Stomilem.

Akcji bramkowych opolan w drugiej połowie nie odnotowano… no chyba, że liczymy wstrzelenie Krzysztofa Janusa w ostatnich minutach piłki przed bramkę Widzewa. Tamtejsi defensorzy z łatwością jednak wyekspediowali ją z dala od swojej „świątyni”. I to by było na tyle.

Odra Opole - Widzew Łódź 0-0
Odra:
Kuchta - Tabiś, Kamiński, Wypych, Winiarczyk - Nowak (77. Janus), Niziołek, Trojak, Kort (65. Mikinic), Żak (77. Gancarczyk) - Czapliński (55. Piech).
Widzew: Wrąbel - Kosakiewicz, Nowak, Grudniewski, Gach - Kun (77. Michalski), Poczobut, Mucha, Ameyaw (68. Samiec-Talar) - Kita, Tomczyk (77. Czubak).
Żółte kartki: Kamiński - Gach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska