Gabriela Machej: Zostały mi wspomnienia i kiecki

M. Jarzombek
Kiedyś oglądała festiwal przez dziury w płocie. Od tygodnia ma w swoim życiorysie zapisany występ na KFPP w Opolu.
Kiedyś oglądała festiwal przez dziury w płocie. Od tygodnia ma w swoim życiorysie zapisany występ na KFPP w Opolu. M. Jarzombek
Rozmowa z piosenkarką Gabrielą Machej, która reprezentowała Opolszczyznę na koncercie Debiuty podczas 46. KFPP.

Sylwetka

Sylwetka

Gabriela Machej jest studentką 4. roku filologii polskiej na Uniwersytecie Opolskim. Śpiew to jej życiowa pasja. Pytana o źródła inspiracji wymienia Ellę Fitzgerald, Dee Dee Bridgewater, Natalie Cole i Evę Cassidy. Na ostatnim KFPP w Opolu reprezentowała Opolszczyznę w koncercie Debiutów piosenką Prefectu "Niewiele ci mogę dać";.

- Teraz chyba każdy bywalec lokalu, w którym pracujesz, chce usiąść przy stoliku przez ciebie obsługiwanym. Od czasu Debiutów masz więcej roboty od swoich koleżanek-kelnerek?
- Jestem dopiero drugi dzień w pracy i nie zauważyłam jakiegoś szału. Fajne jest to, że obsługiwani przeze mnie goście uśmiechają się, poznają mnie, gratulują. Ale szturmu na moje stoliki nie ma.

- Może chociaż napiwki są wyższe?
- Nie zauważyłam, przynajmniej na razie.

- Co pozostanie po tym festiwalu: smak czy niesmak? Recenzji przecież nie miałaś najlepszych, o samej imprezie też się mówi coraz gorzej.
- Kiedy zakwalifikowałam się do Debiutów poczułam ogromną satysfakcję i chęć do życia. A gdy w czasie występu usłyszałam, jak cały amfiteatr śpiewa ze mną - to myślałam, że odfrunę ze szczęścia. I na dodatek ten tłum widzów nie był bezimienny. Stojąc na amfiteatralnej scenie nie patrzy się na czarną masę, widzi się niemal każdą twarz! Rozpoznawałam na widowni moje koleżanki! Rodzice siedzieli w górnych sektorach i ja dokładnie widziałam, kiedy się uśmiechają, niemal widziałam, jak puszczają do mnie oko... A co do rozśpiewanego amfiteatru, to z żadnym debiutantem publika nie śpiewała tak głośno jak ze mną. Co za radość i satysfakcja!

- Bo reprezentowałaś Opolszczyznę. Chociaż recenzje twego występu nie są zbyt gorące...
- Nie dam się zwariować. Nie oczekiwałam, że po tym festiwalu moje życie odwróci się o 180 stopni i cały świat legnie u mych stóp. Nie upajam się występem. Parę razy obejrzałam oraz wysłuchałam nagranie z występu i wiem, że mogłam zaśpiewać lepiej. Ale czasu nie można cofnąć.
- To organizatorzy zdecydowali o tym, jaką piosenkę zaśpiewałaś?
- Właśnie, że nie. Najpierw zaproponowano mi do wyboru: "Szklaną pogodę" Małgosi Ostrowskiej, "Płynie w nas gorąca krew" Bajmu oraz "Zaopiekuj się mną" Rezerwatu. Repertuaru Bajmu nawet dobrze nie znam, a pozostałe dwie piosenki też mi jakoś nie leżały. Więc szukaliśmy dalej i tak wynaleźliśmy kawałek Perfectu. Wybór był więc poniekąd mój.

- Jak wyglądały Debiuty zza festiwalowych kulis?
- Ekipa debiutowa była super: czekając na próbach, dużo żartowaliśmy, śpiewaliśmy, przekazywaliśmy sobie dobrą energię. Wymieniliśmy się telefonami, chcemy się jeszcze spotkać. Sama praca na próbach wymagała przede wszystkim cierpliwości. Na próbę techniczną przychodzi się głównie po to, by patrzeć, jak technicy i akustycy ustawiają nagłośnienie, testują je, sprawdzają dźwięk. To trwa kilka godzin. Potem ma się swoje trzy minuty śpiewu - i tyle. Największym stresem było jednak dla mnie bieganie po sklepach za ciuchami - robiłam zakupy we wszystkich opolskich centrach handlowych. Tymczasem nienawidzę kupowania, nawet wyjście do sklepu spożywczego mnie irytuje.

- Myślałam, że to telewizja ubierała debiutantów...
- Owszem, mieliśmy konsultacje z wizażystami i stylistami, którzy podpowiadali nam, jak się wykreować. Zgodnie ze wskazówkami kupiłam kilka sukienek, spodnie, biżuterię. Potem każda z wersji tych ciuchów była akceptowana lub nie.

- Kupiłaś sukienki, ale w nich nie wystąpiłaś.
- Bo żadna z kiecek nie zyskała ostatecznej aprobaty stylistów. Na występ ubrałam spodnie, a marynarkę i bluzę pożyczyła mi telewizja... Teraz biegam po sklepach i oddaję niewykorzystane ciuchy, które kupiłam z myślą o występie w Debiutach - są nietknięte, jeszcze z metkami. Muszę przecież odzyskać chociaż część wydanej kasy. Aż się boję mówić głośno, ile te ciuchy kosztowały...

- Pod tysiąc złotych?
- Prawie... To dla studentki ogromny wydatek.

- Przed festiwalem martwiłaś się, że jeszcze nigdy nie występowałaś na tak wielkiej scenie i obawiałaś się estrady. Co teraz powiesz?
- Pokochałam estradę! Chcę jeszcze niejeden raz poczuć to zjednoczenie z publiką, zobaczyć twarze widzów. Mój występ trwał zaledwie trzy minuty i był jak błysk światła. To za mało!

- Liczysz na karierę?
- Nie znoszę tego słowa. Zdaję sobie sprawę, że nawet zwycięskim debiutantom nie udaje się zrobić kariery. Taki jest ten biznes. Ale chcę w życiu śpiewać.

- W duszy gra ci jazz. Dlaczego akurat ten rodzaj muzyki?
- Nie wiem, tak jak powiedziałaś - one docierają do duszy, więc może dlatego. . Faktem jest, że pochodzę z bardzo muzykalnej i rozśpiewanej rodziny. Mama jest góralką z Żywiecczyzny, tato pochodzi spod Cieszyna. Od dzieciństwa śpiewali w domu, zwykle folk. A ja śpiewałam razem z nimi. Jest u nas taki zwyczaj, że na każdym rodzinnym spotkaniu, nawet przy kawie, trzeba zaśpiewać parę piosenek. Dzielimy się przy tym na głosy i śpiewamy "Szumi jawor", "Sokoły".... Nasz rodzinny chór czasami liczy dwadzieścia głosów, czasami sześćdziesiąt - wszystko zależy od wagi rodzinnego spotkania.

- Kto takim chórem dyryguje?
- Wujek organista. Gra przy tym na akordeonie.
- Masz wykształcenie muzyczne?
- Nie, rodzice nie posłali mnie do szkoły muzycznej, gdyż mieszkaliśmy w wiosce, spory kawał od Cieszyna. Pozostało mi więc rodzinne śpiewanie. Jestem samoukiem. Gdy przyjechałam do Opola, postanowiłam szlifować swą pasję i głos. Trafiłam do studia piosenki przy Młodzieżowym Domu Kultury. To była jedna z mych mądrzejszych życiowych decyzji.

- Kolejne przed tobą?
- Mam nadzieję, chcę podjąć studia muzyczne. Więcej nie powiem, aby nie zapeszyć.

- A plany wakacyjne to praca w restauracji?
- Do połowy wakacji - tak. Potem czeka mnie wytężona praca w związku z egzaminami, o których mówiłam. No i nie zapominam o moich studiach w Opolu i pracy magisterskiej.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska