Witam serdecznie
Mieszkam w bloku przy ul. Ozimskiej 53. Mam 3-letniego synka, z którym chciałabym w ciepłe dni wyjść na plac zabaw znajdujący się z tyłu bloku, od ul. Orląt Lwowskich. Pomijam fakt, że wyposażenie "placu zabaw" jest, potocznie mówiąc, "pod psem" i jego ogrodzenie również (...) Na placu, na którym w godzinach popołudniowych przebywa co najmniej 30 dzieciaków (plus rodzice), jest tylko jeden śmieszny, malutki kosz na śmieci, nie opróżniany już od dwóch tygodni. W chwili obecnej miejski "plac zabaw dla dzieci" jest miejskim śmietnikiem zabaw dla dzieci. Już dzisiaj nie mówiłam mojemu synkowi, żeby pozbierał ze mną śmieci, bo te, które zbieraliśmy wczoraj i w niedzielę, leżały dzisiaj wszędzie.
Jutro już tam nie pójdę. Wolę zapłacić i pójść np. na basen czy do Bajlandii, bo tam jest przynajmniej czysto. To się nazywa polityka prorodzinna - wy, kobiety, mnóżcie dzieci, a my zapewnimy wam rozwój waszych pociech. Dziękuję bardzo!
Szanowna redakcjo, jeżeli piszę do Was, to znaczy, że jestem zdeterminowana i liczę na Waszą pomoc.
Wasza Czytelniczka
Barbara Rzońca