Gość Heimatu: Martin Cichon

KOG
Martin Cichon, wykładowca w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Opolu.
Martin Cichon, wykładowca w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Opolu. KOG
- Fascynacja jest dużo lepsza od klasówki - mówi wykładowca w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Opolu.

Jestem Niemcem od 11 lat pracującym w Polsce. Obserwuję z bliska, jak przebiega nauczanie niemieckiego jako języka mniejszości. Z pewnym niepokojem zauważam, że za naprawdę nowoczesną reformą, nową podstawą programową i możliwościami, jakie one tworzą nie zawsze nadąża świadomość nauczycieli. Zwłaszcza tych, którzy w tej nowej szkole usiłują uczyć po staremu.

Przejawem tego jest dla mnie zadawanie wszystkim uczniom tego samego zadania domowego. Po pierwsze warto się zastanowić, czy ono w ogóle jest potrzebne, zwłaszcza tam, gdzie uczeń ma 5-6 godzin niemieckiego w szkole. Może wystarczy naprawdę efektywnie wykorzystać czas na lekcji.

Zamiast robić wciąż te same schematyczne klasówki albo zadawać wszystkim te same ćwiczenia, które część uczniów i tak odpisze dopiero w autobusie, w drodze do szkoły, lepiej postawić na zainteresowania i fascynacje uczniów. Można im zaproponować na przykład, by stworzyli portfolio dokumentujące ich samokształcenie. Będą je w przyszłości mogli pokazać pracodawcy na dowód, że naprawdę znają język niemiecki.

Jeśli umawiam się z moimi uczniami w liceum przy RCKJO, na to że przygotują recytację wybranego przez siebie tekstu (bez uczenia się go na pamięć, bo ważna jest przede wszystkim wymowa), recenzję, transkrypcję znalezionego przez nich w internecie i usłyszanego tekstu po niemiecku, to wolę, żeby przy tej pracy ujawnili oni swe pozytywne emocje zamiast pisać wszyscy te same, dla większości nudne rzeczy. Jeśli odwołamy się do ich fascynacji, to jeden uczeń, będzie pisał, czytał, słuchał i recytował o Janie Pawle II, a inny skupi się raczej na Formule 1.

I świetnie, bo oni nie będą się nudzić pisząc, a ja z zainteresowaniem przeczytam 20 zupełnie różnych prac. Bo ostatecznie liczy się to, by pisali, mówili i - coraz częściej myśleli - po niemiecku i to właśnie powinno być dla nas, nauczycieli najważniejsze.

Po to, by przygotować ciekawą lekcję, wcale nie trzeba niewolniczo trzymać się podręcznika. Przykład: Byłem w Islandii, gdzie oglądałem elektrownię geotermalną. Przywiozłem stamtąd niezbyt długi film o niej, po angielsku. W ramach nauczanej dwujęzycznie geografii można przygotować, a potem nagrać niemiecką wersję tego filmu. To na pewno będzie ciekawsze od “kucia" z podręcznika.

Powtórzę, uczeń i nauczyciel muszą być zafascynowani tym, co robią. Tylko wtedy pozyskamy ucznia. I tego, który spędził parę lat w Niemczech i zna język świetnie. I tego, który przychodzi do szkoły uprzedzony do niemieckiego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska