Gwardia Opole gra dziś z Tarnowem, Olimp Grodków w sobotę z Olimpią

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Nenad Zeljic z Gwardii w środę był lepszy od obrońców Olimpu.
Nenad Zeljic z Gwardii w środę był lepszy od obrońców Olimpu. Mariusz Matkowski
Już dziś Gwardia zmierzy się w Opolu ze średniakiem z Tarnowa. Z kolei jutro w Grodkowie stawi się dużo groźniejsza, Olimpia Piekary Śląskie.

Gwardia Opole ma za sobą udany okres, w którym miała paść odpowiedź na pytanie, czy jest gotowy do walki o awans.

Tak przynajmniej do sprawy podchodzili w naszym obozie. Słuszniej byłoby jednak stwierdzić, że ostatni miesiąc miał dać odpowiedź na pytanie, czy opolanie zdominują rozgrywki i będą w stanie je skończyć bez porażki na koncie. Gwardia mierzyła się bowiem z czołówką zespołów z poprzedniego sezonu, a i teraz mającymi największe możliwości i aspiracje.

- Chcieliśmy wygrać spotkania z Końskimi, Zawierciem, Legnicą i Piekarami. To się udało więc jesteśmy zadowoleni - stwierdził Rafał Kuptel, trener naszego zespołu. - Przed nami wcale nie łatwiejsze zadanie, bo każdy będzie chciał pokonać lidera i sprawić niespodziankę.

Opolanie mieli wygrywać, ale też robić postępy. Zanotowali jeden wyborny mecz, rozbijając Siódemkę. W pozostałych grali przez 30 minut, ale to w zupełności wystarczyło. Najbliżej sukcesu było Końskie, ulegając trzema golami.

- Nie możemy spocząć na laurach, bo kolejni rywale nic za darmo nie dadzą - uważa skrzydłowy Gwardii Paweł Swat. - Ostatnio zupełnie nie wyszła nam pierwsza połowa. Były przestoje, straciliśmy rytm i rywal zaczął walczyć. Udało się znaleźć wyjście, zaczęliśmy grać konsekwentnie, uważnie w defensywie i nie było już nerwów. Chcemy się pokazywać tylko z tej lepszej strony.
Teoretycznie dziś (początek godz. 19.00) drużynę czeka łatwiejsze zadanie. SPR Tarnów rzutem na taśmę uratował w poprzednim sezonie byt, a teraz przegrał z czołowymi ekipami z Końskich, Zawiercia i Piekar Śląskich, choć walczył z nimi bardzo dzielnie. Co więcej postarał się o sensację i zwycięstwo z Siódemką. To jest dla Gwardii ostrzeżenie, którego zlekceważyć nie może.

Ostatni pojedynek w maratonie z najlepszymi czeka grodkowian, którzy w sobotę (początek godz. 18.00) podejmą Olimpię. Bilans starć z czołówką nie jest zły, choć udało się zdobyć tylko punkt.

- Z Legnicą za wiele nie zdziałaliśmy, ale już z pozostałymi walczyliśmy jak równy z równym - zauważa trener Olimpu Piotr Mieszkowski. -Z Końskimi się nie daliśmy, sami odebraliśmy sobie punkt z Zawierciem. Z Olimpią musimy walczyć, unikać błędów i przede wszystkim twardo bronić. Rywal jest bardzo wymagający, a w zestawieniu z naszymi kłopotami kadrowymi na pewno jest faworytem.

Ekipa ze Śląska w bieżących rozgrywkach ma cztery wygrane i dwie porażki oraz dwa punkty więcej od Olimpu.

- Ostatnio przez pół meczu opierali się Gwardii, ale my w pucharze także stawiliśmy jej czoła - dodaje Mieszkowski. - Kto lepiej wytrzyma sobotni mecz kondycyjnie i nie pozwoli rywalowi "odskoczyć" będzie się pewne cieszył z wygranej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska