Przez 45 minut spotkania z nieobliczalną drużyną z Końskich opolanie nie potrafili jej złamać, mając sporo kłopotów w defensywie i popełniając wiele błędów w ataku. Wystarczy tylko wspomnieć, że mecz rozpoczęli od czterech strat i niecelnych rzutów Mateusza Krzyżanowskiego i Pawła Swata.
Zakończyli go natomiast dwoma niecelnymi podaniami i aż trzema pudłami. W tych dwóch fragmentach przeważał rywal, który zaczął mecz od prowadzenia 2-0, a w 23. min wygrywał 12-10. Ostatnie minuty były popisem wszędobylskiego Marcelego Migały, który przechwycił dwa podania rywala i trzy razy trafił z dystansu.
Jego cztery bramki z rzędu dały remis 15-15.
Po przerwie opolanie ustawili “wyższą" obronę, wreszcie była okazja do kontr i Wojciech Knop dał naszej drużynie prowadzenie 20-16. I znów coś złego stało się z liderem, który nie dobił rywala, marnują pięć okazji rzutowych.
W efekcie bramka Arkadiusza Bąka sprawiła, że było tylko 20-19. Do 48. minuty wynik był sprawą otwartą, ale to nasz trener miał asa w kieszeni. Na parkiet wrócił bowiem Sławomir Donosewicz i obronił siedem rzutów rywala z rzędu. To jego koledzy musieli wykorzystać i w 55 minucie zapewnili sobie dwa punkty, gdyż wygrywali 29-22. Końcówka była znów słabsza, ale przewaga była zbyt duża, aby mogło się zdarzyć coś złego.
Gwardia Opole - KSSPR Końskie 29-25 (15-15)
Gwardia: Donosewicz, Romatowski, Fiodor - Śmieszek 2, Swat 2, Adamczak 3, Knop 3, Szolc 4, Krzyżanowski 1, Kulak, Drej, Migała 11, Prokop 1, Płócienniczak 2.
KSSPR: Witkowski, M. Kornecki, Ratuszniak - Dobrowolski, Bąk 2, Kirylau, Grabarczyk 1, Maleszak 1, Słonicki, Gomółka, Kubała 1, Bodasiński 4, Napierała 4, H. Kornecki 4, Biegaj 2, Smołuch 5.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?