Handlowcy zaprzeczają podwyżkom

Najbardziej, bo o 5,2 proc., wzrosły ceny owoców, o 4,4 proc. ceny warzyw. Nieco mniej - o ułamkowe punkty procentowe - poszły w górę ceny serów, soków i pieczywa. Nie podrożało natomiast mięso i przetwory młynarskie.

Opolscy handlowcy nie zgadzają się z odnotowanymi przez GUS podwyżkami.
- Ostatnia zwyżka cen była na początku stycznia tego roku - mówi Franciszek Maniów, współwłaściciel opolskiego Bazzaru, sklepu należącego do sieci "Puls". - Współpracujemy ciągle z tymi samymi dostawcami i producentami. I staramy się ceny utrzymywać na dotychczasowym poziomie. Przy tak trudnym rynku jak obecnie każda podwyżka cen byłaby samobójstwem. Klienta już i tak na niewiele stać, nie mogę sobie pozwolić na to, by w ogóle go stracić. Wolę obniżyć swoją marżę, niż podnieść ceny.
Nie zanotowali także zwyżki cen na podstawowe artykuły spożywcze handlowcy z dyskontu "Biedronka". Również oni podkreślają, że ostatnia podwyżka miała miejsce jeszcze na początku tego roku.

Wahania cen widać natomiast na opolskim targowisku. O około pięćdziesiąt groszy podskoczyły ceny cytrusów, podrożały jabłka, droższe są (choć nieznacznie) ceny warzyw. Słono się płaci za rynkowe nowalijki - sałata zielona i marny pęczek rzodkiewki kosztują ok. 2 złotych. Drogie są ogórki i pomidory, ponad 8 złotych kosztuje kilogram chrzanu w korzeniu.
- Mięso nie podrożało ze względu na pryszczycę i BSE. Natomiast co do owoców i warzyw - zawsze podobną tendencję można zaobserwować na przednówku - mówi Feliks Marmucki, dyrektor Biura Wykonawczego Zarządu Wojewódzkiego PSL związany z producentami rolnymi. - Zapasy jabłek, ziemniaków już się kończą, na rynek wchodzą nowalijki. Najczęściej z produkcji szklarniowej. Poza tym zbliżają się święta, a wtedy zakupy się nasilają. Trudno się dziwić, że każdy - producent, pośrednik czy handlowiec - chce coś skubnąć dla siebie.