Ta kobieta cierpi! Dlaczego nikt jej nie pomoże? Cała spuchła, ma wodę w płucach, potrzebuje leków! - krzyczał o 20.00 Henryk Drożdż z Grodkowa, który chorą matkę na izbę przyjęć przywiózł o 17.00. - Piękna nagroda ją spotkała, i to po dwudziestu latach pracy w służbie zdrowia!
Gorzkich słów nie szczędzili także inni pacjenci. - Oni nas tu wyleczą, ale z ludzkich odruchów. Nawet zwierzęta się lepiej traktuje - denerwowała się Adela Stawińska spod Niemodlina. Do szpitala przyjechała z chorym znajomym z Magnuszowic: - Karetka odmówiła nam przyjazdu, bo pan jest... chodzący!
Renata Bartel z córką i Franciszek Szymański z żoną na korytarzu siedzieli od 11 rano. - Wciąż nie wiadomo, kiedy nas przyjmą, bo pierwszeństwo mają ci, których przywozi karetka - skarżyli się bezradnie.
Personel izby przyjęć rozkładał ręce. - Dwoimy się i troimy, ale jest nas za mało. W ciągu ostatniej półgodziny karetka przywiozła piętnastu pacjentów - przyznał jeden z pracowników. - Każdemu trzeba zmierzyć ciśnienie, pobrać krew, a do tego wykonać papierkową robotę. Nie dajemy rady po prostu...
Załoga na izbie przyjęć podczas wczorajszego o dyżuru liczyła 5 osób : dwie pielęgniarki, dwóch ratowników oraz jeden lekarz, który oprócz izby przyjęć obsługiwał jeszcze oddział. Kolejnych wezwano, kiedy reporterzy nto pojawili się w szpitalu wezwani przez zrozpaczonych pacjentów.
Dr Jerzy Madej, kierownik izby przyjęć, tak tłumaczył sytuację:. - Faktycznie, mamy sporo pacjentów, ale część z nich być może czekała na wyniki badań. Takich sytuacji nie da się przewidzieć. Takie jest ratownictwo...
Pacjenci zaznaczają, że do samych lekarzy pretensji nie mają. - Porządek trzeba zrobić, ale tam na górze, w NFZ i ministerstwie. To oni tam zgotowali nam taki los - stwierdziła Adela Stawińska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?