Horror na izbie przyjęć w szpitalu wojewódzkim w Opolu

fot. Mariusz Jarzombek
O godz. 20 Hildegarda Bartelt (na wózku) i jej wnuczka Joanna Szpajda wciąż nie wiedziały, kiedy przyjmie je lekarz. Na izbę przyjęć przyjechały o 11.00.
O godz. 20 Hildegarda Bartelt (na wózku) i jej wnuczka Joanna Szpajda wciąż nie wiedziały, kiedy przyjmie je lekarz. Na izbę przyjęć przyjechały o 11.00. fot. Mariusz Jarzombek
Prawie 10 godzin czekała wczoraj pacjentka na izbie przyjęć opolskiego Szpitala Wojewódzkiego. Jej nieliczny personel nie był w stanie udzielić chorym szybkiej pomocy.

Ta kobieta cierpi! Dlaczego nikt jej nie pomoże? Cała spuchła, ma wodę w płucach, potrzebuje leków! - krzyczał o 20.00 Henryk Drożdż z Grodkowa, który chorą matkę na izbę przyjęć przywiózł o 17.00. - Piękna nagroda ją spotkała, i to po dwudziestu latach pracy w służbie zdrowia!

Gorzkich słów nie szczędzili także inni pacjenci. - Oni nas tu wyleczą, ale z ludzkich odruchów. Nawet zwierzęta się lepiej traktuje - denerwowała się Adela Stawińska spod Niemodlina. Do szpitala przyjechała z chorym znajomym z Magnuszowic: - Karetka odmówiła nam przyjazdu, bo pan jest... chodzący!

Renata Bartel z córką i Franciszek Szymański z żoną na korytarzu siedzieli od 11 rano. - Wciąż nie wiadomo, kiedy nas przyjmą, bo pierwszeństwo mają ci, których przywozi karetka - skarżyli się bezradnie.

Personel izby przyjęć rozkładał ręce. - Dwoimy się i troimy, ale jest nas za mało. W ciągu ostatniej półgodziny karetka przywiozła piętnastu pacjentów - przyznał jeden z pracowników. - Każdemu trzeba zmierzyć ciśnienie, pobrać krew, a do tego wykonać papierkową robotę. Nie dajemy rady po prostu...
Załoga na izbie przyjęć podczas wczorajszego o dyżuru liczyła 5 osób : dwie pielęgniarki, dwóch ratowników oraz jeden lekarz, który oprócz izby przyjęć obsługiwał jeszcze oddział. Kolejnych wezwano, kiedy reporterzy nto pojawili się w szpitalu wezwani przez zrozpaczonych pacjentów.

Dr Jerzy Madej, kierownik izby przyjęć, tak tłumaczył sytuację:. - Faktycznie, mamy sporo pacjentów, ale część z nich być może czekała na wyniki badań. Takich sytuacji nie da się przewidzieć. Takie jest ratownictwo...

Pacjenci zaznaczają, że do samych lekarzy pretensji nie mają. - Porządek trzeba zrobić, ale tam na górze, w NFZ i ministerstwie. To oni tam zgotowali nam taki los - stwierdziła Adela Stawińska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska