I ugrzęzło w przepisach

fot. Krzysztof Strauchmann
Andrzej Szamocki narzeka, że wyrokami sądowymi niedługo będzie mógł wytapetować pokój.
Andrzej Szamocki narzeka, że wyrokami sądowymi niedługo będzie mógł wytapetować pokój. fot. Krzysztof Strauchmann
Właściciel kamienicy przy ul. Ratuszowej w Prudniku od czterech lat wojuje z nadzorem budowlanym. Domaga się zamknięcia sąsiedniej cukierni.

Opinia

Opinia

Urszula Mularczyk, zastępca Opolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego:

- W tej sprawie działamy zgodnie z prawem. Nie wypada mi jej komentować, bo trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który będzie się teraz wypowiadał, czy zarzuty pana Szamockiego są zasadne. Niedawno skończyła się u nas długotrwała kontrola z Warszawy, tylko w tej sprawie. Główny Inspektor Nadzoru nie stwierdził winy po naszej stronie.

Andrzej Szamocki z Prudnika przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Opolu domaga się ukarania grzywną wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego. Zarzuca mu, że nie wykonał prawomocnych już wyroków NSA w sprawie samowolnego urządzenia w sąsiedniej kamienicy pracowni cukierniczej.

Od czterech lat Szamocki domaga się zamknięcia cukierni, działającej na piętrze kamienicy przy ul. Ratuszowej, tuż za ścianą jego mieszkania. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydaje nakazy doprowadzenia lokalu do stanu poprzedniego (wcześniej było tam mieszkanie). Zaraz potem Opolski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego uchyla je z powodu braków formalnych.

Między innymi zwraca sprawę do ponownego rozpatrzenia, przedłużając ją o kolejnych kilka miesięcy, aby o całym postępowaniu powiadomić jeszcze... żonę właściciela cukierni. Za drugim razem trzeba było ustalić spadkobierców zmarłego właściciela jeszcze innej kamienicy. W ten sposób papiery i skargi krążą pomiędzy urzędami. Przybywa tomów akt, a cukiernia spokojnie działa dalej.

- Jest już udowodnione, że cukiernia powstała w tym miejscu bez pozwolenia. Niech urzędy się spierają, ale najpierw trzeba zamknąć zakład, który zakłóca mi spokój hałasami zaczynającymi się codziennie o drugiej w nocy - skarży się Szamocki.
Tymczasem właściciele zakładu cukierniczego dowodzą przed sądami, że ich maszyny nie powodują hałasu, a praca nie jest prowadzona w nocy, bo zaczyna się dopiero o godz. 6.00.

Mieszkaniec Prudnika nawiązał ostatnio kontakt z nowym stowarzyszeniem poszkodowanych przez działalność wojewódzkiego nadzoru budowlanego. Zapowiada wstąpienie do stowarzyszenia, które może go reprezentować w dalszych sporach.
- Chcemy tylko wspólnie wymusić na opolskim inspektorze nadzoru respektowanie przepisów i wyroków sądowych - mówi Andrzej Szamocki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska