III liga. Rajfel Krasiejów - Leśnica 0-1

fot. Oliwer Kubus
Przy piłce Daniel Kalka (Rajfel). Tyłem Jarosław Łysoń z Leśnicy.
Przy piłce Daniel Kalka (Rajfel). Tyłem Jarosław Łysoń z Leśnicy. fot. Oliwer Kubus
Na śliskiej i grząskiej murawie od początku lepiej radzili sobie piłkarze z Leśnicy. Konstruowali kombinacyjne akcje i stosowali pressing na całym boisku. Uwieńczeniem dobrej gry był gol z 14. min.

Piłkę z prawej strony dośrodkował Sławomir Kierdal, a niezdecydowanie defensywy gospodarzy wykorzystał Marek Gładkowski.

- Cieszę się bardzo z tego trafienia - mówił napastnik przyjezdnych. - To sygnał, że wracam do wysokiej formy.

Miejscowi nie składali broni i w końcu stworzyli zagrożenie pod bramką Mateusza Żebrowskiego. W 32. min ich kontra zakończyła się jednak stratą piłki przez Grzegorza Włocha.

- Grzesiu powinien odegrać piłkę do Wróblewskiego - pieklił się z trybun Robert Lech, prezes Rajfela. - Ten musiałby tylko "dołożyć do pieca"!

Kilka chwil później Włoch znów znalazł się w centrum uwagi. Napastnik Krasiejowa wpierw minimalnie spudłował głową, a potem przegrał pojedynek z bramkarzem gości.
- Gdybym trafił chociaż raz do siatki, mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej - powiedział Włoch. - Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem.

Po przerwie spotkanie się wyrównało, głównie za sprawą drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki dla Jarosława Łysonia.
- Decyzja sędziego była jak najbardziej prawidłowa - relacjonował pomocnik gości. - Pierwsze "żółtko" otrzymałem za zbyt wczesne rozpoczęcie gry, a drugie za ostry faul. Nie mogę mieć pretensji do arbitra.
Gospodarze nie potrafili wykorzystać osłabienia przyjezdnych. Co prawda zaatakowali, ale ich akcje kończyły się zazwyczaj przed polem karnym Leśnicy.

- Nieźle rozgrywaliśmy piłkę, lecz brakowało dokładności przy ostatnim podaniu - tłumaczył Mieczysław Agafon, trener miejscowych.

Goście nie zamierzali tylko się bronić i często zagrażali bramce Michała Podolaka. W dogodnych sytuacjach pudłowali jednak Stanisław Wróbel i Mateusz Bukowiec. Wynik nie uległ już zmianie i Leśnica odniosła skromne, ale jak najbardziej zasłużone zwycięstwo.

- W pierwszej połowie nie pokazaliśmy nic szczególnego - ocenił Dariusz Kaniuka, szkoleniowiec gości.
- Przebudziliśmy się dopiero po czerwonej kartce. Zaczęliśmy grać mądrzej taktycznie i z większym zaangażowaniem.

- Tej mądrości i wyrachowania nam z kolei zabrakło - dodał Agafon. - Moi podopieczni walczyli, zostawili na boisku sporo zdrowia, lecz to było za mało, by wygrać.

W ostatnich tygodniach pojawiły się doniesienia o słabej kondycji finansowej klubu z Krasiejowa i napiętych relacjach na linii zawodnicy - prezes.

- Piłkarze mają jedno zadanie: walczyć z całych sił w każdym meczu - tłumaczył trener gospodarzy. - Z tego zadania się wywiązują, a o problemach przestajemy myśleć w szatni.
Podobnych kłopotów nie ma drużyna z Leśnicy.

- Po dwóch remisach zwycięstwo w Krasiejowie było nam bardzo potrzebne - powiedział Gładkowski.
- Pniemy się do góry w tabeli i chcemy awansować o klasę wyżej.

- Sukcesem będzie miejsce w czołówce - tonował nastroje trener Kaniuka. - Marek trochę się z tym awansem zagalopował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska