III liga. Ruch Zdzieszowice - Walka Zabrze 2-0

fot. Sławomir Jakubowski
Kapitan Ruchu Mariusz Kapłon w środku pola górował nad pomocnikami Walki.
Kapitan Ruchu Mariusz Kapłon w środku pola górował nad pomocnikami Walki. fot. Sławomir Jakubowski
Dzięki wygranej z sąsiadem z ligowej tabeli zdzieszowicki Ruch awansował już na czwarte miejsce. Wiosną jest prawdziwą rewelacją.

To mecz o sześć punktów - podkreślał przed spotkaniem trener miejscowych Ryszard Okaj. - Jesteśmy pazerni na wygrane i chcemy być jak najwyżej w ligowej tabeli.

Jego podopieczni od początku spotkania byli stroną dominującą. Częściej znajdowali się w posiadaniu piłki, dyktowali warunki gry, ale nie przekładało się to specjalnie na stwarzane sytuacje bramkowe. Decydujący okazał się instynkt trenera Okaja, który dokonał czterech zmian w drugiej części spotkania. Jarosław Wolański dał miejscowym upragnione prowadzenie pięć minut po tym, jak zameldował się na boisku.

- Dostałem bardzo dobre podanie i wbiegłem z piłką w pole karne - opisywał Wolański. - Zauważyłem, że długi róg był odsłonięty, posłałem tam piłkę i bramkarz był bez szans. Spisywałem się dobrze na treningach, trener to zauważył i po dłuższym czasie dał mi szansę. Udowodniłem, że warto na mnie stawiać.

Jeszcze szybciej trafił kolejny joker z talii Okaja. Leszek Juszczak potrzebował 60 sekund, aby zadać rywalowi decydujący cios.
- Nigdy jeszcze po wejściu na boisko tak szybko nie strzeliłem bramki - cieszył się Juszczak. - W ogóle to rzadko wchodziłem. Dostałem dobre podanie od Jarka Wolańskiego, a piłka trafiła do mnie po rykoszecie od obrońcy. Nie pozostało nic innego jak trafić do siatki. Rywal był trudny oraz wymagający i myślałem, że o wygranej zadecyduje jedna bramka. Ale przeciwnik odkrył się, dostał drugiego gola i było po meczu. Nie ma co mówić, nasz trener do zamian ma nosa.

- Duży, rzymski nos - mówił Okaj, wskazując na zmysł powonienia. - Mówią, że takie zmiany to szczęście, albo nos trenera. Zawsze tak jest, że wchodzący, wypoczęci zawodnicy mają ciąg na bramkę. I dzisiaj to się sprawdziło. Graliśmy zdecydowanie dojrzalszą piłkę od przeciwnika. Rywal po pierwszej bramce już się nie podniósł.

Kibice miejscowych długo po spotkaniu wyrażali podziękowanie za grę swoim idolom. Niektórzy dzielili swój czas na kibicowanie jak i szlifowanie własnych umiejętności.

- Widziałam jedynie końcówkę meczu, gdyż byłam z córką na treningu w Opolu - tłumaczyła Joanna Koptoń. - Natalia jest bowiem zawodniczką Unii. Jeśli chodzi o Ruch to widać, że zawodnicy są zgrani, wyprowadzają szybkie akcje i ich gra wygląda dużo lepiej niż jesienią. Trener zaś wprowadza na zmiany zawodników, którzy ciągną grę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska