III liga. Start Namysłów zremisował z Victorią Chróścice 0-0

fot. Sławomir Jakubowski
fot. Sławomir Jakubowski
Zawsze od czegoś trzeba zacząć - mówi kierownik drużyny Startu Piotr Głowacki. - Niedosyt trochę pozostał, bo liczyliśmy na komplet punktów. Z drugiej strony trzeba sobie cenić ten jeden. Remis jest sprawiedliwym wynikiem. Mieliśmy sytuacje na zdobycie bramki i zwycięstwo, ale jeśli mielibyśmy mniej szczęścia, to mecz mógł się zakończyć też naszą porażką.

W pełni zgadzał się z taką oceną szkoleniowiec zespołu gości Dariusz Wolny.

- Jechaliśmy na to spotkanie z myślą o wygranej, ale to był typowy mecz na remis - przyznał trener Wolny.
W pierwszej połowie dwa razy bardzo groźnie na bramkę gospodarzy strzelał Mateusz Mika. Na posterunku był jednak golkiper Startu Marek Moskal. Po drugiej stronie boiska znakomitą okazję na zdobycie bramki miał natomiast Jan Bojarzyński. 18-letni napastnik z Namysłowa wykorzystał błąd obrońców Victorii i znalazł się w sytuacji sam na sam z jej bramkarzem Maciejem Zbochem. Ku rozpaczy miejscowych sympatyków strzelił jednak w boczną siatkę.

Kilka chwil po rozpoczęciu drugiej odsłony w 47. min blisko zdobycia gola dla gości był Maciej Wolny. W zamieszaniu podbramkowym syn trenera Victorii uderzył z półobrotu po ziemi. Piłka odbiła się od dwóch słupków i wyszła w pole. Niewiele zabrakło, żeby jeszcze wbił ją do siatki Damian Polok, ale nie zdołał jej sięgnąć.

Kilka minut później doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Victoria wyprowadziła groźny kontratak. Sebastian Sarzała zagrał prostopadłą piłkę do Dennisa Greinerta, a ten podał do Poloka. Zawodnik Victorii uderzył na bramkę, ale znakomicie interweniował Moskal. Za tę interwencję zasłużył na wielkie słowa uznania.

- Po chwili jednak bramkarz Startu uderzył mojego zawodnika (Poloka - dop. red.) - opisywał trener Wolny. - Powinien za to otrzymać czerwoną kartkę, ale sędzia zupełnie nie zareagował. Grając w przewadze mielibyśmy większe szanse na wygraną.

W końcówce szalę zwycięstwa na korzyść Startu mógł przechylić Zbigniew Pabiniak. Indywidualną akcją popisał się Bojarzyński, zagrał do Pabiniaka, ale ten chyba do końca się tego nie spodziewał. Piłka mu odskoczyła i dobra okazja na pierwszą bramkę dla namysłowian w sezonie przepadła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska