III liga. TOR Dobrzeń Wielki - Skalnik Gracze 1-0

fot. Sebastian Stemplewski
Przemysław Czajkowski zdobył jedyną bramkę meczu.
Przemysław Czajkowski zdobył jedyną bramkę meczu. fot. Sebastian Stemplewski
Po dwóch dobrych meczach zespół z Graczy zagrał słabiej. Gospodarze z Dobrzenia to wykorzystali i zgarnęli komplet punktów.
III liga - TOR Dobrzen Wielki - Skalnik Gracze 1-0.

TOR Dobrzeń Wlk.-Skalnik Gracze

Graliśmy z nożem na gardle, bo ewentualna porażka sprawiała, że całkowicie przestalibyśmy się liczyć w walce o utrzymanie - przekonywał po meczu Sławomir Sieńczewski, trener TOR-u.

Gospodarze wygrali, bo ustrzegli się błędów w obronie i wykorzystali prezent defensywy i bramkarza gości. W 35. min do dalekiego podania spod własnego pola karnego ruszył Przemysław Czajkowski. Piłka minęła linię obrony Skalnika, a napastnik gości naciskał próbujących interweniować stoperów i bramkarza.

- Ćwiczymy takie zagrania ze środka naszej obrony za linię defensywy rywala i w tej akcji dokładnie tak było - mówił Czajkowski. - Rywale nie potrafili wybić piłki, skorzystałem z okazji i przelobowałem bramkarza.

- Źle obliczyłem lot piłki i zupełnie niepotrzebnie wychodziłem z bramki - przyznał Mateusz Kos. - Tym bardziej, że do tego zagrania biegł nasz trener (Grzegorz Kutyła - przyp. red.). Niestety, w ten sposób podarowaliśmy bramkę gospodarzom.

Do tego momentu niewiele wskazywało, że w I połowie padnie jakaś bramka. W początkowych fragmentach częściej piłką grali goście, ale nie mieli pomysłu na rozbicie defensywy TOR-u. Od 20. min gospodarze zaczęli odważniej atakować, ale swe akcje kończyli mało precyzyjnymi strzałami (Radosław Szypuła, Czajkowski).
W przerwie Skalnik dokonał dwóch zmian, jednak nie zmienił oblicza. Grał ospale, jego akcjom brakowało przyspieszenia, w drużynie nie było zawodnika chcącego prowadzić grę. Dwa razy szczęścia próbował Tomasz Szpon, ale najpierw jego główkę odbił obrońca, a potem piłkę po uderzeniu uderzeniu złapał bramkarz.

- Zagraliśmy słabiej niż w dwóch poprzednich wiosennych meczach - przyznał Piotr Hałaj, kapitan Skalnika. - Wiedzieliśmy, że choć TOR jest nisko, to nie będzie łatwo. Jednak po zwycięstwa nad ROW-em niektórzy za wysoko mieli głowy i spoglądali w niebo, a dziś z hukiem spadliśmy na ziemię.

W końcówce grający z kontry TOR mógł przypieczętować zwycięstwo. Najlepszą szansę na drugą bramkę miał w 77. min Czajkowski. Wyszedł do podania Filipa Sikorskiego, ale mając przed sobą tylko bramkarza, zagrał na środek pola karnego, gdzie piłkę wybili obrońcy.

- Miałem strzelać obok bramkarza, ale w ostatniej chwili Filip krzyknął, że wbiega w pole karne - relacjonował Czajkowski. - Chciałem mu dograć i zmarnowałem okazję. Szkoda, bo uniknęlibyśmy nerwowej końcówki.

A najbardziej nerwowo było już po ostatnim gwizdku sędziego. Wszystko za sprawą Daniela Panka, który zakończył spotkanie po upływie regulaminowego czasu gry, choć wcześniej pokazywał, że doliczy 3 minuty. Wyniku nie wypaczył, bo Skalnik pewnie by już niczego nie zrobił, ale niesmak pozostał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska