Imperatyw geopolityczny - komentarz redaktora naczelnego nto Bolesława Bezega

Bolesław Bezeg
Chyba prawie każdy mężczyzna może się podpisać pod słowami popularnej niegdyś piosenki „Gdy byłem chłopcem chciałem być żołnierzem…” Fakt, chciałem, miałem w tym temacie niezłe tradycje rodzinne, ale z czasem zacząłem coraz bardziej skłaniać się ku pragnieniu, by cudowna przerwa między nieuchronnymi wyładowaniami napięć, z jakich składają się dzieje cywilizacji, trwała jak najdłużej. I w sumie wszyscy mieliśmy szczęście, że akurat u nas okres bez wojen trwał tak długo.

Niestety procesy geopolityczne nigdy się nie kończą, a napięcia i ich wyładowania trwają nieustannie. Nie ma chyba kraju, który nie miałby jakichś, choćby drobnych, nierozwiązanych spraw z innymi krajami. Czasami zatem przychodzi chwila, w której rządzący dochodzą do wniosku, że oto nadszedł dogodny czas, by takie niezałatwione sprawy załatwić i zacząć wojnę. Nasze znieczulone luksusem umysły Europejczyków buntują się przeciwko takim sposobom załatwiania problemów, uważamy, że życie ludzkie jest tak cenne, iż nie warto szafować nim w starciach z innymi. Wolimy się dogadywać, negocjować, wypracowywać porozumienia. Ale nie wszyscy tak wolą i nic na to nie poradzimy.

W każdej chwili gdzieś na świecie trwa jakaś wojna, od lat ciągnie się konflikt graniczny między Indiami i Pakistanem, krew leje się na Filipinach i w Indochinach, w stanie permanentnej wojny domowej jest jedna trzecia powierzchni Afryki, a ostatnio także spora część Azji Mniejszej. Wieloletnie wojny z partyzantami toczą kraje Ameryki Południowej. Tak było zawsze, a na dodatek co jakiś czas pojawia się jakiś Che Guevara, który wpada na pomysł zsieciowania napięć i konfliktów. Obecnie tę rolę najprawdopodobniej przyjął na siebie prezydent Chin Xi Jinping, który, jak się zdaje, zaprojektował sojusz Chin z Rosją i Indiami.

Chiny jak wiadomo konsekwentnie zmierzają do przejęcia roli światowego hegemona gospodarczego i w tym celu będą musiały pokonać USA. Indie mają problem z wspieranym przez USA Pakistanem. Rosja tradycyjnie na każdym kierunku nadziewa się na amerykańskie ciernie. Wymarzona antyamerykańska koalicja – czy zdołamy ją powstrzymać? Zabrzmiało tu „my”, chociaż tak naprawdę chodzi o zdolności amerykańskie. Jednak „my”, bo my – Polska nie mamy pola manewru w wyborze strony w przyszłym starciu. Nigdy nie będziemy sojusznikiem Rosji. Nie dlatego, że jesteśmy takimi rusofobami. Dla Rosji możemy istnieć tylko jako jej prowincja.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska