IV liga. OKS Olesno - GKS Starościn 5-1

fot. Marcin Matkowski
Zawodnicy ze Starościna: Aleksander Matkowski (z lewej) i Andrzej Piwowarczyk (z prawej) mieli duże problemy z powstrzymaniem napastnika gospodarzy Dariusza Gawlika.
Zawodnicy ze Starościna: Aleksander Matkowski (z lewej) i Andrzej Piwowarczyk (z prawej) mieli duże problemy z powstrzymaniem napastnika gospodarzy Dariusza Gawlika. fot. Marcin Matkowski
Podopieczni Zbigniewa Bieniasa nie mieli żadnych problemów z pokonaniem grającego w dziesiątkę rywala.

W imieniu wszystkich, którzy grali w tym meczu, chciałbym podziękować tym kolegom, którzy nie zdołali przyjechać - mówił po meczu z przekąsem nominalny bramkarz zespołu ze Starościna Wojciech Stasiowski.

W sobotnim meczu wystąpił on w innej roli - lewego pomocnika, a po odejściu z zespołu szkoleniowca Zbigniewa Bilińskiego został też grającym trenerem.

Zadanie miał bardzo trudne, bo goście przybyli do Olesna zaledwie w dziesiątkę i to z dwoma bramkarzami. Nie dziwi więc ich wysoka porażka, zresztą już piata z rzędu.

- Mamy ogromny kryzys personalny - przyznał Stasiowski. - Na treningach jest po czterech, pięciu zawodników. Na mecz nie potrafimy uzbierać jedenastki. Dobrze, że ta runda się skończyła. W zimie musimy się w klubie zastanowić jak poprawić sytuację.

Mecz mógł się inaczej potoczyć, gdyby zespół ze Starościna wykorzystał dwie znakomite sytuacje jeszcze przy stanie 0-0. W 26. min Rafał Samborski spudłował z ośmiu metrów, a za chwilę sytuacji sam na sam z bramkarzem OKS-u Rafałem Halskim nie wykorzystał Łukasz Bonar.

Te sytuacje rozdrażniły niemrawo grających przez pierwsze dwa kwadranse oleśnian.
W 33. min do siatki trafił doświadczony Adam Kutynia, ze spokojem wykorzystując dokładne podanie Łukasza Cieśli. Cztery minuty później kolejny cios zadał przyjezdnym drugi czołowy snajper ligi - Dariusz Gawlik. Dobił on piłkę po mocnym strzale Mateusza Jeziorowskiego "wyplutą“ przez interweniującego Rafała Wyrębka.

Ozdobą meczu był czwarty gol, którego strzelił w 69. min rezerwowy Kamil Jasina.
- Byłem 25, a może nawet 30 metrów od bramki rywali - relacjonował Jasina. - Zdecydowałem się na strzał, który wyszedł mi idealnie. Bramka rzeczywiście ładna, ale najważniejsze jest zwycięstwo.

Wygraliśmy wysoko, ale z gry nie możemy być zadowoleni. Zwłaszcza pierwsza połowa była senna.
- Powinniśmy wygrać wyżej z rywalem, który grał w osłabieniu - przyznał Kutynia. - Mieliśmy ku temu sytuacje. Sam mogłem zdobyć jeszcze dwie bramki.

Ambitni goście zdołali zdobyć honorową bramkę. Duża w tym zasługa Bonara, który zdecydował się na indywidualną akcję. Zakończyła się ona faulem bramkarza gospodarzy. Rzut karny wykorzystał Samborski.

Wynik meczu ustalił wyróżniający się na boisku Jeziorowski, który przytomnie zachował się w polu karnym. Na koniec rundy humory nieco się więc w Oleśnie poprawiły.

- Nie możemy być jednak zadowoleni z tej jesieni - przyznał Kutynia. - Po udanej rundzie wiosennej poprzedniego sezonu apetyty kibiców, jak i nasze na pewno były dużo większe. Mamy tylko 19 punktów i to jest wynik poniżej naszych możliwości.

- Zimą musimy wziąć się mocno do pracy - dodawał najbardziej doświadczony zawodnik OKS-u Sebastian Kopel. - W drugiej rundzie wyniki muszą być znacznie lepsze. Stać nas na zdecydowanie wyższe miejsce w tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska