Jabłka wcale nie są tanie mimo embarga w Rosji

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Unijnymi dopłatami zostaną objęte owoce zebrane po 18 sierpnia, więc ze zbiorami plantatorzy się nie spieszyli.
Unijnymi dopłatami zostaną objęte owoce zebrane po 18 sierpnia, więc ze zbiorami plantatorzy się nie spieszyli. Wojciech Wojtkielewicz / Polskapresse
Na blokadzie każdy próbuje teraz coś ugrać: producenci, handlowcy i klienci.

Byłem ostatnio na targowisku i z ciekawości przyglądałem się cenie jabłek - opowiada pan Marian z Opola. - Żeby były one tanie, to nie powiem, ponad 2, a nawet i 3 zł za kilogram, a tu wszędzie grzmią o rosyjskim embargu i o tym, jak to wszystkie produkty rolne tanieją, bo nie ma gdzie ich sprzedawać.

Z porównania cen Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że wszystkie sprawdzane przez GUS owoce i warzywa oraz ich przetwory na Opolszczyźnie staniały, jednak minimalnie: w lipcu ub.r. 1 kg jabłek kosztował 3,91 zł, a w lipcu tego roku - 3,39 zł, marchew staniała z 3,81 zł do 2,45 zł, cebula z 3,48 zł - o 20 groszy, ziemniaki z 1,81 zł do 1,12 zł, a sok jabłkowy z 3,06 do 2,94 zł.

Konsumenci karmieni przez ostatnie tygodnie informacjami o trudnej sytuacji sadowników i rolników, którzy nie mają gdzie sprzedawać płodów rolnych, po tym, jak Rosja zahamowała handel z naszym krajem, liczyli na dużo niższe ceny rodzimych owoców i warzyw.

Aleksander Materla, prezes Grupy Producentów Owoców i Warzyw Księży Las w powiecie strzeleckim, zapewnia, że ceny marchwi, cebuli, pietruszki i ziemniaków sa niższe. Wskazuje na kilka przyczyn takiej sytuacji.

- Słaba zima i ciepła wiosna, które sprawiły, że rośliny wcześniej dojrzały i szybko pojawiły się w sprzedaży w dużych ilościach. Drugą jest deflacja, czyli spadek cen wynikający z ogólnej sytuacji gospodarczej, którą pogłębiło rosyjskie embargo. - Mam wrażenie, że tę sytuację próbują wykorzystać handlowcy, którzy naciskają producentów na obniżanie cen. Proszę pamiętać, że marchew, która w sklepie kosztuje 1,50 zł czy 2 zł za kilogram, od nas kupowana jest po 35 groszy, już wymyta - wyjaśnia prezes "Księżego Lasu", który liczy, że jesień okaże się dla sprzedaży produkowanych przez tę grupę warzyw łaskawsza. Nasi producenci nie eksportowali do Rosji, mimo to spodziewają się słabszego roku.

Wczesnych jabłek jest ciągle zagadkowo mało. Odpowiedź może być prosta: unijnymi dopłatami zostaną objęte owoce zebrane po 18 sierpnia, więc ze zbiorami plantatorzy się nie spieszyli. I ciągle nie wiadomo, czy bardziej się opłaca sprzedać jabłka czy oddać za dopłaty.

Banki żywności się cieszą

Zaledwie 6 powiadomień o zamiarze wycofania owoców lub warzyw złożyli Opolanie do ARR. Część niesprzedanej żywności - ok. 100 tys. z 1 mln ton - ma trafić do organizacji charytatywnych.

Agnieszka Zagola, dyrektor Oddziału Terenowego Agencji Rynku Rolnego w Opolu, informuje, że dotychczas do agencji wpłynęło 6 powiadomień od regionalnych rolników i producentów o zamiarze przeprowadzenia wycofania owoców lub warzyw w związku z brakiem możliwości sprzedaży spowodowanym rosyjskim embargiem. - Skala problemu na Opolszczyźnie jest dużo mniejsza niż w innych regionach. W całym kraju zarejestrowano około 5 tys. powiadomień, a w samym woj. święto krzyskim ok. 3,5 tys. - komentuje Zagola. - Obecnie czekamy na rozporządzenie unijne, a w ślad za nim nasze rozporządzenia krajowe.

Zgłaszający się do agencji rolnicy i producenci niekoniecznie musieli eksportować swoje produkty do Rosji. Wystarczy, że nie mogą ich sprzedać w kraju, ale złożenie powiadomienia do ARR nie oznacza, że będą musieli skorzystać z oferowanych rekompensat unijnych.

Dziś jeszcze nie jest pewne, ile one wyniosą. Minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki uważa, że najnowsze propozycje Brukseli są dla Polaków niekorzystne, podobnie jak podział na poszczególne grupy produktów i obniżenie stawek o połowę dla rolników niezrzeszonych.

Minister Sawicki przypomniał, że w 2011 roku w związku z kryzysem wywołanym Escherichia coli nie było takiego dzielenia rolników i krajów, a warunki były dla wszystkich jednakowe.

Ministerstwo planuje, żeby część zdejmowanych z rynku produktów (ok. 100 tys. z 1 mln ton) trafiła na cele charytatywne, do organizacji takich jak Caritas czy banki żywności. Jan Burniak, dyrektor opolskiego banku, mówi, że obecnie, gdy magazyny banku są puste, taki podarunek bardzo by się przydał.

- Banki zasilane z nadwyżek UE odczuwają w tym roku braki. Choć zasady przekazywania nam produktów rolnych jeszcze nie są znane, to producent z woj. śląskiego chciał już przekazać niesprzedaną marchew, ale nie stać nas było na transport, więc skierowałem go do innego banku - mówi Burniak. Rocznie z opolskiego magazynu przekazywane jest ponad 1 tys. ton żywności do ok. 100 organizacji, takich jak Stowarzyszenie Barka, schronisko św. brata Alberta czy Monar w Zbicku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska