Jacek „mały wojownik” przeszedł operację w niemieckim Aschau

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Jacek urodził się z rozszczepem kręgosłupa, wodogłowiem, wodonerczem, kyfozą kręgosłupa, dystrofią kończyn dolnych oraz ich bezwładem, a także stopami końsko-szpotawymi. W Bawarii zoperowano mu jedną ze stóp.

O dzielnym dwulatku z Opola i jego rodzicach pisaliśmy w nto w lutym. Rodzice prowadzili wtedy zbiórkę na operację w Niemczech.

- Pierwsze prognozy po urodzeniu były dla naszego synka fatalne – mówiła wtedy mama, pani Ewa Wasińska. - W ciąży jego wodogłowie bardzo się powiększało. W pewnym momencie trzy czwarte jego mózgu to była woda. Nikt nie potrafił nam powiedzieć, czy Jacuś będzie widział, słyszał, będzie wydolny oddechowo i krążeniowo. Nie było pewności, czy będzie z nim kontakt.

Obecnie chłopczyk jest w normie intelektualnej. Wręcz wyprzedza niektórych rówieśników. Jego rozwój umysłowy jest zadowalający także, gdy chodzi o mowę i jej rozumienie.

Przeprowadzona w Niemczech operacja w opinii lekarzy udała się. Jacusiowi założono 9 drutów stabilizujących stopę oraz gips. Nazajutrz po operacji rozpoczęła się rehabilitacja.

Lekarz ma przekonanie, że poprawa stanu stóp będzie trwała – cieszy się mama Jacka. - Na razie zoperowano jedną nogę, za 6-8 tygodni wrócimy na drugą operację. Na razie Jacek bardzo dużo czasu spędza na deskorolce. Już nie jeździ (oczywiście leżąc) głównie w swoim pokoju, jest ciekawy otaczającego świata, zaczepia innych ludzi i prowokuje do kontaktu. Pewnego dnia przejechał cały korytarz i odwiedził konsole pielęgniarską. Bardzo pielęgniarki polubił, (myślę, że ze wzajemnością).

Pani Ewa jest pod wrażeniem opieki i warunków leczenia. - Nie ma tu zwyczaju, że trzeba szukać lekarza, żeby otrzymać informację o stanie zdrowia dziecka. Kiedy złożyliśmy zamówienie na zabezpieczenie ortopedyczne potrzebne do bezpiecznej podróży i prawidłowego pozycjonowania nogi w domu i zapłaciliśmy zaliczkę, to godzinę po zapłacie przyszli panowie i pobrali miarę. Parę godzin później wszystko było gotowe. W polskich warunkach dostać zabezpieczenie ortopedyczne przed wypisem ze szpitala to nierealne, a tutaj to jest standard.

Jackowi zmieniono w środę opatrunek gipsowy.

- Niestety jeszcze nie wszystko jest tak jak być powinno by wypisać nas ze szpitala, w związku z tym nas pobyt w Aschau się przedłuży. Noga jest opuchnięta, a jedna z ran nie do końca się zamknęły. Następna zmianę gipsu mamy w piątek i jak wszystko pójdzie dobrze, to w sobotę wracamy do domu.

Końcowym celem obu operacji jest - dosłownie - postawienie Jacka na nogi. Całkiem o własnych siłach chodzić nie będzie, ale stanie się to możliwe, gdy zostanie zabezpieczony wysokimi ortezami.

Więcej informacji o Jacku i jego leczeniu na facebookowym profilu Jacek Wasiński mały wojownik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska