Bardzo dobrze, że sieć Lidla kończy ze sprzedażą jaj od umęczonych kur, ale perspektywa tego końca - przewidywanego w roku 2025- brzmi trochę jak pomysł wizerunkowo promocyjny a nie wynikający z empatii wobec zwierząt. Jeszcze wiele pokoleń kur sczeźnie w tych klatkach, zanim przyjdzie wyzwolenie. No ale przynajmniej jest jakiś czasowy limes i tzw. zauważenie problemu.
Spokojnie można by ten proces przyśpieszyć, gdybyśmy my, klienci, po prostu jaj od uwięzionych w klatkach kur nie kupowali. Problem w tym, że kupujemy i mało komu los kury leży specjalnie na sercu.
Z wyjątkiem organizacji tzw. prozwierzęcych, ale w końcu to jest istota ich działalności, bez współczucia zwierzętom mogłyby się one rozwiązać. Nam to nie grozi, jeżeli już coś nam grozi, to wysoka cena, a jak wiadomo Polak przepłacać nie lubi.
Na miejscu kur poprawy losu od 2025 roku nie byłbym taki pewny. Raz, że to jeszcze szmat czasu przed nami, a dwa, jedna sieć, choć ważna wiosny nie czyni. Istnieje bowiem obawa, że miast po stronie kury staniemy po stronie niższej ceny i jajka, osobliwe jako półprodukt domowych spożywczych rozmaitych wytworów, kupimy po prostu gdzie indziej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?