Jak gmina Strzelce Opolskie zrobiła najgorszy interes w historii

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Firma "Krukowiak" zamiast reaktywować firmę, rozebrała halę.
Firma "Krukowiak" zamiast reaktywować firmę, rozebrała halę. Radosław Dimitrow
Strzelecki ratusz w 2008 r. musiał zwrócić firmie 1,3 mln zł, a teraz zapłaci jeszcze 88 tys. zł kary.

To wynik sporu jaki od pięciu lat prowadzi gmina Strzelce Opolskie z Kujawską Fabryką Maszyn Rolniczych "Krukowiak". Firma pojawiła się w mieście kilkanaście lat temu.

Obiecywała, że wznowi działalność na obiekcie po upadłej fabryce "Agromet Pionier" (także produkowała maszyny).

Inwestor miał reanimować zakład i stworzyć nowe miejsca pracy. Tymczasem rozebrał metalową halę, sprzedał jej elementy na złom oraz pozbył się nieruchomości.

- Zrobiłem co w mojej mocy, żeby uruchomić zakład - tłumaczy Janusz Borkowski, właściciel "Krukowiaka" - Ale hala była w bardzo złym stanie i dlatego musiałem ją rozebrać.

Cieniem na tłumaczenia szefa firmy kładą się opinie byłych pracowników. Ich zdaniem zostali zatrudnieni tylko po to, żeby rozebrać halę. O reaktywowaniu zakładu nie było mowy.

Firma prowadząc swoją "działalność" korzystała z ulg w podatku od nieruchomości, jakie uchwalili radni w 2001 roku, przy wsparciu byłego burmistrza Krzysztofa Fabianowskiego.

Gdy fotel szefa gminy objął Tadeusz Goc, zdecydował o cofnięciu ulg. Kazał oddać firmie “Krukowiak" 1,3 mln zł do gminnej kasy, bo uznał, że nie wywiązała się ona z obietnic.
W 2008 r. firma poskarżyła się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i sprawę wygrała. Gmina musiała przelać pieniądze z powrotem na konto "Krukowiaka", bo okazało się, że uchwała przyznająca ulgi była nieprecyzyjna, a wątpliwości sąd rozpatrzył na korzyść firmy.

Co gorsza, teraz sąd orzekł, że przedsiębiorcy należy się odszkodowanie, bo gmina nie miała prawa domagać się zwrotu pieniędzy.

Z tego powodu samorząd będzie musiał mu zapłacić ponad 88 tys. zł oraz pokryć koszty sądowe - ok. 8 tys. zł.

Burmistrz Tadeusz Goc, mówi dzisiaj, że zrobił wszystko, by odzyskać pieniądze od "Krukowiaka". Ale na drodze stanęły przepisy, które zmieniły się wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej.

- Wiedzieliśmy, że próba odzyskania udzielonej pomocy niesie ze sobą pewne ryzyko - mówi Goc. - Ale biorąc pod uwagę wielość sumy, musieliśmy spróbować.

Zrujnowaną halę po "Krukowiaku" kilka lat temu odkupiła firma Adamietz z Kadłuba. Po jej przebudowie, dziś ma tam swoją siedzibę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska