Kantowali dla kolegi

Fot. Michał Lewandowski
Zdzisław W. (na zdjęciu z lewej)
Zdzisław W. (na zdjęciu z lewej) Fot. Michał Lewandowski
Dwaj lekarze z Prudnika zostali wczoraj skazani na kary 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu za oszukiwanie firm ubezpieczeniowych.

Jak to działało

Jak to działało

Na pomysł oszustwa wpadł Jerzy Ż., były pracownik ZOZ w Prudniku. - Namawiał bezrobotnych, by ubezpieczyli się od nieszczęśliwych wypadków i dawał im pieniądze na składki - opowiada Jacek Placzek, zastępca prokuratora rejonowego w Prudniku. - Kilka dni po wykupieniu polisy zgłaszali się do jego znajomego, chirurga Zdzisława W., który zakładał im karty choroby, wpisując nieprawdziwe dane o wypadkach, jakim mieli rzekomo ulec. Była to podstawa do zwrócenia się o odszkodowanie. Potem firmy ubezpieczeniowe kierowały "poszkodowanych" do lekarza orzecznika.
Orzecznikiem PZU był inny prudnicki chirurg, Sławomir O., równocześnie radny powiatowy, a do niedawna przewodniczący komisji zdrowia.
- On również był wciągnięty w oszustwo - mówi prokurator Jacek Placzek. - Potwierdzał, że podstawieni przez Jerzego Ż. bezrobotni rzeczywiście doznali uszczerbku na zdrowiu i na tej podstawie wypłacano im odszkodowanie, którym cała grupa się dzieliła.
Prokuratura udokumentowała trzy przypadki takiego oszustwa, choć nie wyklucza, że może być ich więcej. "Pokrzywdzeni" byli ubezpieczeni w Warcie, PZU i PZU Życie. Dostali od każdej firmy od 1200 do 1800 złotych odszkodowania.

Akt oskarżenia Prokuratura Rejonowa w Prudniku skierowała do tamtejszego sądu rejonowego w listopadzie ubiegłego roku (o co chodzi w sprawie - czytaj w ramce).
- Wina oskarżonych nie budzi żadnej wątpliwości - powiedziała wczoraj w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Salkiewicz. - Materiał dowodowy wykazał, że prowodyrem był Jerzy Ż., były sanitariusz prudnickiego ZOZ. Lekarze Zdzisław W. oraz Sławomir O. znali jego trudną sytuację materialną. Postanowili mu - jak to określili - pomóc.

Sąd podkreślił, że kwoty, które otrzymywali lekarze jako udział w oszustwie, były niewielkie.
- W zależności od konkretnych przypadków Zdzisław W. pobierał od 300 do 400 złotych, a Sławomir O. jeszcze mniej - 200-300 złotych - mówiła Beata Salkiewicz. - Sąd dał zatem wiarę ich wyjaśnieniom, że traktowali całą sprawę przede wszystkim jako koleżeńską pomoc dla Jerzego Ż., a pieniądze stawiali na drugim planie.
Jerzy Ż., Sławomir O. i Zdzisław W. otrzymali wyroki 6 miesięcy więzienia z warunkowym zawieszeniem kary na dwa lata, oraz grzywny od 1000 do 1500 złotych.
- W ocenie sądu wymiar kary jest adekwatny do stopnia winy i społecznej szkodliwości zarzucanych im czynów - mówiła sędzia Salkiewicz. - Oskarżeni już w trakcie postępowania przygotowawczego przyznali się do winy, nie utrudniali postępowania i wyrazili przed sądem skruchę i żal. Trzeba też mieć na uwadze, że wszyscy trzej nie byli do tej pory karani.

Zdzisław W. miał już jednak problemy z wymiarem sprawiedliwości - w 2001 roku został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu za wystawienie kilkuset fikcyjnych recept na testosteron i działanie na szkodę kasy chorych.
- Nie może to rzutować na wynik dzisiejszego postępowania, ponieważ skazanie uległo zatarciu i w świetle prawa karnego jest on traktowany jako osoba niekarana - wyjaśniła sędzia Beata Salkiewicz.
- Uważam, że przynajmniej Zdzisław W, ze względu na wcześniejsze konflikty z prawem, powinien otrzymać wyższy wyrok - powiedział "NTO" oskarżający w tej sprawie Jacek Placzek, zastępca Prokuratora Rejonowego w Prudniku. - Dlatego najprawdopodobniej będę składał apelację.
Sławomira O. nie było wczoraj na ogłoszeniu wyroku. Zdzisław W. był, ale odmówił komentarza. Bardziej rozmowny okazał się Jerzy Ż. - Wyrok jest sprawiedliwy - powiedział. - Czy ciężko było namówić lekarzy do współudziału? Bo ja wiem...
- Żeby nie uznać tego procesu za pobłażanie sprawcom przestępstw i aby oskarżeni odczuli dotkliwość kary, sąd wymierzył im dolegliwe kary grzywny - zaznaczyła w uzasadnieniu sędzia Beata Salkiewicz.
Jerzy Ż. ma zapłacić 1000 złotych, Sławomir O. - 1200 złotych, a Zdzisław W. - 1500 złotych.
MUSIMY ZAREAGOWAĆ
Małgorzata Łuszczyńska-Ostrowska, przewodnicząca Sądu Lekarskiego przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Opolu: - Ponieważ doszło do fałszowania dokumentacji medycznej, rzecznik odpowiedzialności zawodowej powinien wszcząć postępowanie wyjaśniające bądź na podstawie poszkodowanych towarzystw ubezpieczeniowych, bądź na podstawie tak zwanego donosu prasowego. Przyznaję, że o całej sprawie dowiaduję się od pana. Były propozycje, żeby izby lekarskie informować o procesach toczących się przeciwko lekarzom, ale na razie nic z tego nie wyszło. Dlatego o wielu takich przypadkach po prostu nie wiemy. Jednak jeśli sprawa zostaje nagłośniona, na przykład przez prasę, musimy reagować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska