Kasia jest naszym aniołkiem

fot. Aneta Ludwig
Kasia nie widzi, ale czuje. Uwielbia pieszczoty babci i mamy.
Kasia nie widzi, ale czuje. Uwielbia pieszczoty babci i mamy. fot. Aneta Ludwig
- Nawet nie marzyliśmy, że Kasia będzie z nami tak długo. Ale to dobrze, bo gdyby jej nie było, kogo byśmy tak kochali? - mówi babcia dziewczynki, głaszcząc śpiącą wnuczkę.

Kasia z Głubczyc ma 16 lat, choruje gangliozydozę. Brak jednego z enzymów w organizmie spowodował u niej ciężkie zmiany w układzie nerwowym. Choroba jest nieuleczalna i postępuje. Nawet najlżejsza infekcja może wywołać nieodwracalne zmiany.

Dziewczynka nie zdążyła nauczyć się mówić, straciła wzrok, dziś tylko słyszy. Choroba zniekształciła jej ciało. Od dwóch lat jedzenie trzeba Kasi podawać bezpośrednio do żołądka. Jedyny sposób, w jaki może porozumieć się z otoczeniem, to krzyk.

- Kasia krzyczy, kiedy ją boli brzuszek, kiedy jej niewygodnie. Inaczej nie potrafi tego wyrazić - opowiada jej babcia, pani Kazia.

Pani Kazia opiekuje się wnuczką od pierwszych miesięcy życia. To dzięki niej mama Kasi mogła szybko wrócić do pracy. Jest nauczycielką w głubczyckim gimnazjum.

Ważne

Ważne

Jeśli chcesz wspomóc Domowe Hospicjum dla Dzieci w Opolu, przekaż pieniądze na konto: Pekao SA II oddział Opole 82 1240 3103 1111 0010 0877 9561.
KRS 00002454 23

Dla hospicjum liczy się każda, najmniejsza nawet wpłata.

Babcia spędza przy Kasi cały dzień. Karmi, pielęgnuje. Jeden poranny posiłek razem z podaniem wszystkich leków może trwać nawet godzinę. Najpierw leki przeciwwymiotne, potem przerwa, potem kolejne lekarstwa... To ogromny wysiłek.
- A ja już mam coraz mniej siły - wzdycha pani Kazimiera.

Kasia leży w małym pokoju, na specjalnym łóżku. Obok niej misie - maskotki, które chronią jej ciało przed odleżynami, urazami. W całym mieszkaniu pełno też sprzętu, dzięki któremu dziewczynka może żyć. To m.in. koncentrator tlenu, kaszlator. W lipcu rodzina dostała specjalny podnośnik, który ułatwia pielęgnację dziewczynki, a dzięki pomocy hospicjum udało się wyremontować łazienkę.

- Nawet nie marzyliśmy, że Kasia będzie z nami tak długo. Dzieci z tą chorobą przeżywają zwykle tylko kilka lat - przyznaje pani Kazimiera. - Ale gdyby jej zabrakło, kogo byśmy tak kochali? Wiem, że kiedyś odejdzie. Nic na to nie poradzę. Ale teraz ona jest naszym najukochańszym aniołkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska